12/21/2014

34. Powrót bohatera.


         Leżała na ziemi przykryta wełnianym kocem. Klęczała przy niej Sakura, która za pomocą medycznych technik leczyła rany, złamania i siniaki Yuki. Obok szarowłosej siedział Kakashi. Ani na krok nie odstępował córki. Po tym, jak o mały włos jej nie stracił, cały czas jej doglądał. Naruto natomiast, siedząc kilka metrów od nich, przeżuwał długi pasek suszonej wieprzowiny i ostrzył kunai o kunai.
            Yuki ziewnęła głośno. Nudziła się i chciała jak najprędzej wrócić do domu; przytulić mamę, brata i swoją kotkę Kuroi, która w ostatnim czasie zaczęła bardzo szybko rosnąć i w tej chwili była już wielkości owczarka niemieckiego. Pragnęła spotkać się z przyjaciółmi. Chciała trenować, aby być coraz silniejszą i nie dać Akatsuki kolejnej okazji do porwania.
            Kilka godzin później przekręciła się na bok, po czym otworzyła oczy i pierwsze, co zobaczyła, to ognisko i płomienie strzelające w niebo. Oparła się na łokciach, ziewnęła szeroko. Nie miała pojęcia, jak długo spała. Zapewne kilkanaście godzin, jeśli nie całą dobę.
            Zamrugała gwałtownie, a po chwili uśmiechnęła się. Kakashi, któremu sprawiła tyle kłopotów, półleżąc, spał oparty głową o drzewo. Ręce złożone miał na brzuchu i oddychał głęboko. Mężczyzna miał cienie pod oczami, świadczące o tym, że przez długi czas nie spał.
            Yuki wstała powoli. Kolana lekko się pod nią ugięły, jednak nie przewróciła się. Zamiast tego wzięła swój koc, którym wcześniej była przykryta i podeszła do pogrążonego we śnie ojca. Nakryła go pledem, który był jednak zbyt krótki, przez co stopy mężczyzny wystawały spod niego.
            Dziewczynka nachyliła się nad ojcem, zdjęła mu ochraniacz z czoła i pocałowała go w nie lekko. Kakashi poruszył się nieznacznie, mrucząc coś pod nosem. Zmarszczka na jego czole pogłębiła się.
            Yuki w tej samej chwili usłyszała cichy głos:
            - Yuki! Nie powinnaś wstawać, jesteś… - zawołała Sakura, podchodząc do niej.
            Szarowłosa spojrzała w jej jasne oczy i odparła:
            - Czuję się znakomicie, nic mi nie jest. Tylko… tylko jestem głodna.
            Sakura opuściła ręce, zrezygnowana.
            - To czemu nie powiedziałaś? – zapytała.
            Dziewczynka wzruszyła ramionami. Haruno westchnęła głośno, po czym wzięła Yuki za rękę i zaprowadziła w stronę ogniska.
            Naruto natomiast trącał płomienie patykiem, aby te nie przygasły. Obok niego, po prawej stronie chłopaka, w ziemię wetknięte były dwie gałęzie, na które zostały wbite ryby.
            Kiedy Yuki usiadła obok niego, blondyn uśmiechnął się do niej i podał jedną z ryb. Szarowłosa natychmiast się w nią wgryzła, czując ulgę. Przeszło od tygodnia nie miała nic w ustach. Gdy przebywała w Akatsuki, nie tknęła niczego, co przynosili jej Itachi lub inny członek Brzasku. Przeczuwała, że jedzenie było zatrute. Aby nie umrzeć, piła deszczówkę. Ale teraz, kiedy wreszcie była wolna… Nie chciała stracić ani jednego kęsa pysznego pstrąga.
            Z początku jadła w ciszy, ale przerwała ją ponownie Sakura.
            - Yuki… dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś jinchuuriki? – dziewczyna usiadła po lewej stronie szarowłosej. – Już dawno zauważyłam, że szybko dochodzisz do zdrowia, niemal tak szybko jak Naruto, a poza tym z jakiego innego powodu porywałoby cię Akatsuki, jeśli nie dla demona?
            - Sakura… - zaczął blondyn. Podkreślanie, że jinchuuriki różnili się od pozostałych ludzi było nieprzyjemnym i dość drażliwym tematem. Naruto wiedział o tym doskonale. Yuki jednak machnęła ręką na słowa różowowłosej, tym samym dając do zrozumienia, że nie jest jej przykro.
            - Wiem, nie powinnam tego ukrywać, ale oprócz Naruto, wujka Minato i wujka Sory oraz Mizuko nikt o tym nie wie, że mam w sobie biju…
            - Skąd w takim razie się o tobie dowiedzieli? Ktoś musiał im donieść, ale kto? – mruknął Naruto, wpatrując się w ogień. – Ktoś musiał sypnąć…
            Na jakiś czas nastąpiła cisza. Yuki dokończyła rybę, myśląc nad tym głęboko. Kto mógł być na tyle podły, aby zrobić coś takiego? Jedyna osoba, jaka przychodziła jej do głowy to Suko Yamada. Ale co mogła zrobić sześcioletnia dziewczynka? Co prawda próbowała zabić Yuki, i prawie jej się to udało, ale Yamada raczej nie zniżyłaby się do takiego poziomu.
            - Jak długo byłam nieprzytomna? – wrzuciła ości do ogniska, gdzie zaczęły się skręcać i czernieć.
            - Dwanaście godzin. Miałaś pękniętą miednicę i kości czaszki, wybity bark i połamany kręgosłup – wyliczył Naruto. – Na szczęście nic ci nie jest, co można łatwo zauważyć. Kakashi-sensei czuwał nad tobą przez cały ten czas, czekając, aż się obudzisz, jednak sama widzisz… - spojrzał w kierunku śpiącego Hokage, który teraz odwrócony był do nich plecami.
            Yuki wstała i przeszła parę kroków. Wszystko wróciło na miejsce, nic ją nie bolało. No, może z wyjątkiem pupy, ale to dlatego, że siedziała w niewygodnej pozycji na niewygodnym kamieniu.
            Przeciągnęła się.
            Nagle usłyszała cichy szelest. Odwróciła głowę i zobaczyła ojca, który usiłował dźwignąć się na nogi. Mężczyzna wstał w końcu i również się przeciągnął. On i Yuki robili to w identyczny sposób.
            - Dobry wieczór… - mruknął Hatake, podchodząc do nich, równocześnie ukrywając ziewnięcie. Jednak kiedy zobaczył Yuki, momentalnie oprzytomniał. Przygarnął córkę do siebie, po czym mocno ją przytulił. – Yuki… - dodał cicho.
            - Tato… Puść mnie… duszę się… - jęknęła, mając usta tuż przy kamizelce mężczyzny. Kakashi puścił ją i przyjrzał się jej uważnie, na co ta przewróciła oczami.
            - Nic mi nie jest, daj spokój…
            Mężczyzna zaśmiał się i ponownie przytulił dziewczynkę, ale tym razem tak, aby ta nie skarżyła się na duszenie.

~***~

            - Kiedy będziemy w Konoha? – zapytała Yuki, siedząc na ramionach swojego ojca.
            - O świcie, czyli za jakieś dwie godziny – odparł. – A co?
            - Nic, po prostu chcę wrócić do domu – mruknęła, zamykając oczy i opierając brodę na głowie Kakashi’ego, a po chwili westchnęła zrezygnowana.

~***~

            Nie zauważyła, kiedy w oddali pojawiły się bramy wioski. Jednak po pewnym czasie dostrzegła charakterystyczne Wzgórze Hokage z kamiennymi twarzami wykutymi w zboczu. Uśmiechnęła się, zsunęła z ramion ojca i pobiegła prosto przed siebie. Oddychała czystym, konoszańskim powietrzem, czując niewysłowioną ulgę. Była wolna, wróciła do domu, do rodziny. Jeszcze nigdy nie czuła się szczęśliwsza. Miała ochotę krzyczeć z radości. Nie zrobiła tego jednak. Wciąż trwała cisza nocna i w związku z tym nie można było zakłócać spokoju panującego w osadzie.
            Zatrzymała się tuż przed bramą i zaczekała na pozostałą trójkę. Po kilku minutach Kakashi, Naruto i Sakura dołączyli do niej.
            W końcu stanęli przed Ichiraku Ramen. Naruto jęknął, kiedy zobaczył, że jego ulubiony bar był w dniu dzisiejszym zamknięty. Chłopak burknął pod nosem coś niezrozumiałego, wsadził dłonie do kieszeni swoich granatowych spodni, po czym pożegnał się i odszedł w dal. Sakura i Kakashi spojrzeli na siebie.
            - Sensei… Ja też już pójdę – powiedziała, drapiąc się po przedramieniu. –Muszę się umyć, a poza tym sam wiesz… Hanare z pewnością czeka na ciebie w domu. Idźcie już.
            Kakashi uśmiechnął się lekko.
            - Sakura… Dziękuję. Dziękuję za to, co zrobiliście dla Yuki, dla Hanare, dla mnie… Gdyby nie ty i Naruto nie udałoby się jej uratować. Dziękuję.
            - Nie dziękuj. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, mówiłam ci to już, sensei. To był nasz obowiązek – uśmiechnęła się. – Do zobaczenia, Kakashi-sensei! – pomachała im na pożegnanie, a po chwili zniknęła za zakrętem, gdzie przecznicę dalej znajdowało się małe mieszkanko, które dzieliła z Sorą.
            Kakashi wziął Yuki za rękę i odeszli razem w stronę swojego domu.

~***~

            W domu nie paliło się żadne światło. Hanare najpewniej spała, w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego, że jej mąż i córka wrócili szczęśliwie do domu.
            Kakashi wyjął z kieszeni kamizelki srebrny kluczyk, włożył go w zamek i przekręcił. Drzwi stanęły otworem.
            Obydwoje weszli do środka i zdjęli buty. Yuki natychmiast popędziła do łazienki, aby się umyć. Szarowłosy natomiast zdjął swoją kamizelkę, bluzę i bezrękawnik połączony z maską. Potarł dłonią po swoim lekko zarośniętym podbródku.
            Wspiął się po schodach i cicho otworzył drzwi od sypialni. Hanare spała głęboko na prawym boku. Mężczyzna przestąpił parę kroków i po chwili znalazł się na środku pomieszczenia.
            Kobieta przekręciła się na bok.
            Kakashi uśmiechnął się czule na widok żony. Była taka piękna, kiedy spała. Nie wytrzymał, usiadł na skraju łóżka i delikatnie dotknął policzka Hanare, na co ta poruszyła się lekko.
            Hatake przesunął kciuk na wargę kobiety i przejechał po niej delikatnie palcem, szepcząc:
            - Kochanie, wróciłem…
            Hanare jęknęła i otworzyła oczy. Ziewnęła i wsparła się na łokciach.
            - Kakashi… - jęknęła. – Gdzie Yuki?
            - Yuki… - zaczął. W tym momencie zauważył przerażone spojrzenie swojej żony. Czym prędzej zaczął ją uspokajać. – Yuki jest w łazience, kąpie się. Nic jej nie jest.
            Nagle poczuł, jak szczupłe ramiona żony zaciskają się na jego szyi, a jej usta lądują na jego ustach. Zrozumiał, że Hanare kochała go nawet po tym, co się wydarzyło. Nie zwątpiła w niego ani przez chwilę. Potwierdziły to jej słowa:
            - Od zawsze wiedziałam, że jesteś niesamowity, ale nigdy nie przypuszczałam, że będziesz zdolny do czegoś takiego – powiedziała z ustami przy jego ustach; spojrzała mu w oczy. – Jesteś bohaterem, Kakashi. I ty, i Naruto, i Sakura jesteście bohaterami, jednak ty jesteś największym z nich. Jesteś moim bohaterem.
            Pocałowała go.
            Kakashi nagle pochylił nad Hanare, wsunął dłonie pod jej koszulkę nocną, a ona przyciągnęła go do siebie.
            Kobieta przekręciła się tak, że oboje znaleźli się na podłodze. Po chwili zaczęli się śmiać.
            Siedzieli tak jeszcze przez parę sekund na puchatym, beżowym dywanie, po czym się podnieśli. Hanare zawiesiła ręce na szyi Hatake i objęła go nogami w pasie. Mężczyzna przytrzymał ją za uda tak, aby się nie osunęła na ziemię.
            Całując się, zmierzali w stronę drzwi od pomieszczenia. Kakashi otworzył je nogą, ale uderzył głową o framugę z taką siłą, że nawet Yuki wyszła zaciekawiona ze swojego pokoju, przebrana w zieloną piżamkę i trzymająca w dłoniach pluszowego misia. Dziewczynka spała, jednak teraz, słysząc hałas, postanowiła sprawdzić, co się dzieje. Gdy zobaczyła swoich rodziców, którzy stali naprzeciw niej, spleceni w miłosnym uścisku, zbladła.
            - Nie chcę tego oglądać, idźcie robić to gdzie indziej, to obrzydliwe. A poza tym nie chcę mieć kolejnego brata, jeden w zupełności mi wystarczy – po tych słowach z powrotem zamknęła się w pokoju.
            Kakashi z Hanare spojrzeli na siebie, a po sekundzie znów zaczęli się śmiać.
            - Dlaczego nie? Przecież to niezły pomysł… - mruknął w przerwie między pocałunkami.
            Hanare odepchnęła go od siebie delikatnie, mówiąc cicho:
            - Jesteś niepoprawnym zboczeńcem, Kakashi. Tylko jedno ci w głowie – oparła stopy na podłodze, a dłonie wsunęła za pasek jego dresowych spodni, po czym przesunęła je na pośladki mężczyzny. Ścisnęła je lekko. Kakashi zesztywniał.
            - No cóż… Jestem mężczyzną w sile wieku i to normalne, że mam pewne pragnienia… - mruknął, ściskając delikatnie jej pierś. – I kto to tu jest niepoprawnym zboczeńcem, Hanare? To nie ja mam ciągłą ochotę na seks.
            Zaśmiała się.
            - Mnie nie oszukasz. Ale i tak wiem, że twoim ulubionym zajęciem jest to, co teraz robimy i co za chwilę będziemy robić…
            Westchnął.
            - Niech ci będzie.
            Chwycił w dłonie twarz Hanare, po czym znów ją pocałował. Zmusił językiem, by rozchyliła wargi.
            Hanare mocniej ścisnęła pośladki Kakashi’ego, na co ten jęknął.
            Uniósł żonę, a ta objęła go mocno.
            Zmierzali w stronę łazienki.
            Gdy do niej dotarli, Kakashi puścił Hanare, by ta mogła wejść do pomieszczenia, sam podążył za żoną i zamknął drzwi na zasuwkę.
            Podszedł do wanny, chwycił korek, wetknął go w odpływ i napuścił wody. Sięgnął po słoik z solą do kąpieli. Etykieta na nim była wytarta, ale i tak można było wyczytać informację, że jest to sól z dodatkiem specjalnych mikroelementów, które powodują odprężenie. Obydwoje rzadko z niej korzystali, głównie dlatego, że był to jeden z ich prezentów ślubnych.
            Kakashi odmierzył wymaganą ilość złotych kryształków i wsypał je do wody, która natychmiast przybrała taki sam odcień. Zanurzył dłoń i rozmieszał sól.
            W tym samym momencie poczuł na sobie wzrok Hanare.
            Wyprostował się i spojrzał w jej duże, czekoladowe oczy. Tak bardzo za nią tęsknił…
            Zbliżył się do niej, pochylił i położył swoją głowę na jej ramieniu.
            - Kocham cię, Hanare… tak cholernie cię kocham… - wymruczał, obejmując ją. – Kocham cię najbardziej na świecie…
            Hanare dotknęła dłonią delikatnie jego włosów, i pogłaskała go po głowie.
            - Też cię kocham.
            Na jej słowa wyprostował się i jednym ruchem zerwał z niej koszulę nocną. Była w samej bieliźnie, której po chwili też się pozbył.
            Sam po chwili też był nagi. Złapał żonę za rękę i razem weszli do wanny. Hanare usiadła i oparła się plecami o brzeg wanny. Kakashi oparł głowę o jej klatkę piersiową, kładąc dłonie Hanare na swoim brzuchu. Jego nogi wystawały ponad powierzchnię wody. Musimy sprawić sobie większą wannę, pomyślał, albo większy dom.
            Nagle poczuł, jak delikatne palce żony masują mu głowę. Tego właśnie potrzebował – ukojenia w objęciach Hanare. Chciał, żeby ta chwila trwała wiecznie… Zamknął oczy, mrucząc z przyjemności.
            Hanare natomiast chwyciła w dłoń butelkę z szamponem do włosów. Wycisnęła niewielką ilość, po czym na nowo zaczęła masować głowę swojego męża, równocześnie myjąc mu włosy.
            Kakashi jęknął. Naprawdę tego potrzebował. Piana spływała mu po twarzy, jednak nie dostawała się do oczu za sprawą Hanare. Gdy skończyła, mężczyzna złapał prysznic i włączył go. Zmył z siebie pozostałość szamponu, po czym wstał i wziął Hanare za rękę.
            - Teraz moja kolej – powiedział, rzucając jej swój rozbrajający uśmiech. Wyłączył prysznic, a zamiast tego wziął do ręki mydło i zaczął namydlać ciało swojej żony. Robił to bardzo starannie i delikatnie. Hanare miała bardzo wrażliwą skórę.
            - Kakashi, ja jeszcze nie skończyłam… - pożaliła się, zakładając ręce na piersi i robiąc obrażoną minę. Były to jednak tylko pozory. Tak naprawdę nie miała nic przeciwko (a czy ktokolwiek by miał, gdyby taki mężczyzna jak Kakashi mył ciebie pod prysznicem? => przyp. autor.).
            - Cicho – szepnął i wpił się w jej usta, wciąż ją namydlając. Woda z jego mokrych włosów kapała na ich połączone ciała. Mężczyzna pochylił się i on, i Hanare zetknęli się czołami.
            Dotknęła jego ramienia. Kakashi miał naprężone mięśnie. Zaczęła je masować. Jemu jednak nie o to chodziło. Złapał żonę za biodra i przyszpilił ją do ściany pokrytej błękitnymi kafelkami. Uniósł ją i zanim zdążyła wydać z siebie jakikolwiek odgłos, wszedł w nią delikatnie. Brakowało mu ciepła i miękkości jej ciała.
            Hanare objęła go mocno za szyję i wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi. Głaskała go po karku, jęcząc cicho.
            Kakashi przytulił ją mocniej do siebie, przyspieszając. Po kilku sekundach wydawał z siebie takie odgłosy, że Hanare się wystraszyła i jęknęła w jego bark:
            - Kakashi, zwolnij, nie tak szybko, ja zaraz… - wydała z siebie przeciągły jęk i przylgnęła do niego mocniej.
            Po chwili zwolnił tępo, aby znów przyspieszyć. Dawno nie czuł takiej żądzy jak dzisiejszego dnia. Chciał ją wykorzystać w całości, nie mógł przestać.
            W pewnym momencie Hanare jęczała tak głośno, że mężczyzna obawiał się, czy nie robi jej krzywdy.
            Wysunął się z niej i spojrzał na nią z niepokojem. Dotknął lekko rozgrzanego policzka, szepcząc:
            - Hanare, przepraszam…Ja… - położyła mu palec na ustach, dając do zrozumienia, że ma milczeć.
            - W porządku, tylko proszę cię, kochanie, zwolnij. Jak tak dalej pójdzie, to jutro nie będę mogła chodzić – wydyszała, po czym pocałowała go w lewy obojczyk, czyli tam, gdzie miał jedną ze swoich blizn. Kolejną miał na łuku biodrowym.
            Kakashi usiadł w wannie gwałtownie, przez co spora ilość wody wylądowała na podłodze. Ukrył twarz w dłoniach. Wiedział, że przesadził. Hanare może i się nie skarżyła, ale on to widział po jej oczach.
            Nagle poczuł, że jego żona siada mu w miejscu, gdzie kończyło się podbrzusze, a zaczynało krocze mężczyzny. Kakashi napiął się.
            Hanare chwyciła go za prawą dłoń i odsunęła ją od jego twarzy. Nie spojrzał jej w oczy.
            - Kakashi, popatrz na mnie – powiedziała, unosząc jego podbródek. Uciekał od niej wzrokiem. – Kakashi Hatake, spójrz na mnie, do jasnej cholery!
            Dopiero w tym momencie raczył na nią popatrzeć. Hanare uśmiechała się delikatnie. W jej oczach nie było żadnego bólu, żadnego oskarżenia. Nic, oprócz dozgonnej i głębokiej miłości.
            - Nic się nie stało – pogładziła delikatnie jego szorstki policzek. – Wszystko w porządku, możemy kontynuować.
            - Jesteś pewna? – zapytał cicho.
            Nie odpowiedziała, tylko pocałowała go mocno.
            Na nowo zaczęli igraszki. Tym razem Kakashi był delikatniejszy i niepokój, który przed chwilą zawładnął jego sercem, znikał, a zamiast niego pojawiała się ulga, że Hanare nic się nie stało. Nigdy by sobie tego nie wybaczył, gdyby coś jej zrobił.
            Woda wylewała się na zewnątrz wanny, ale żadne z nich nie zwróciło na to uwagi, byli pochłonięci sobą.
            W końcu oboje opadli z sił. Kakashi napiął się, jęknął, a potem położył swoją srebrną głowę na piersiach Hanare, dysząc ciężko. Dawno nie przeżył czegoś tak cudownego i wspaniałego.
            - Kocham cię… - szepnął tak cicho, że nawet Hanare go nie usłyszała. – Kocham cię… Jesteś najwspanialszą rzeczą, jaka spotkała mnie w życiu.

            Dokończyli wzajemne mycie się, po czym wyszli z wanny i zaczęli suszyć się ręcznikiem. Kakashi opatulił Hanare szczelnie puchowym szlafrokiem, a po chwili zaczął wycierać rozlaną wszędzie wodę. Gdy skończył, wziął swoją ukochaną na ręce, a ta objęła go za szyję.
            Mężczyzna otworzył drzwi i wyszedł, trzymając Hanare, z pomieszczenia. Nie dbał o to, czy ma na sobie bieliznę. W tym momencie nic go to nie obchodziło. Oczywiście, gdyby Yuki nakryła ich w tym momencie, nie czułby się zbyt dobrze, ale jego córka spała i nic nie wskazywało na to, że dziewczynka ponownie się obudzi.
            Wrócili do sypialni. Kakashi położył zasypiającą Hanare na łóżku, po czym sam ułożył się obok niej.
            Zanim zasnęła, zdjął z niej szlafrok i cisnął go na ziemię. Nakrył siebie i żonę ciepłą kołdrą.
            Przysunął się do Hanare, chcąc ją objąć, lecz ta ułożyła głowę na jego muskularnym torsie, zarzucając swoją nogę na jego nogi. Zamknęła oczy, mrucząc:
            - Dobranoc, Kakashi, miłości mojego życia.
            Hatake uśmiechnął się. Po raz pierwszy zdarzyło się, aby tak się do niego odezwała. Wiedział, jak bardzo kobieta go kocha, ale nigdy nie usłyszał od niej słów, które aż tak wstrząsnęły jego wnętrzem. Poczuł ucisk w gardle. Nie spodziewał się, że Hanare kocha go aż tak bardzo. Nigdy by też nie pomyślał, że będzie tak szczęśliwy, jak w tym momencie.
            Zamknął oczy, westchnął głęboko, a po kilku minutach zasnął, przytulając swoją ukochaną żonę, za którą również oddałby życie.

***
Nienawidzę tego typu notek. No, może nie nienawidzę czytać, ale pisać to już tak. Moja wyobraźnia jest zbyt wybujała. Czerwieniłam się, jak pisałam wiadomy moment. A to wszystko przez niego:
- Panie Hatake, czy musi być pan tak seksowny, że za każdym, dosłownie za każdym razem, jak zobaczę pana w bokserkach (albo nawet bez) cieknie mi krew z nosa? - powiedziałam, patrząc na niego wilkiem.
Zaczął się cofać, widząc złość w moich oczach. Po chwili czmychnął z pokoju i zamknął się w łazience.
Poszłam za nim i zaczęłam walić w drzwi.
- Panie Hatake, żądam, aby natychmiast pan otworzył drzwi i przestał się ukrywać jak tchórz!
Po paru minutach prób Kakashi dał za wygraną i wysunął nos zza drzwi. Jego twarz była cała czerwona.
Zrobiło mi się go żal. Podeszłam do niego i przytuliłam.
- Nie jestem zła, ale naprawdę czy musisz wzbudzać we mnie takie reakcje? - zapytałam łagodnie, głaszcząc go po ramieniu.
- Rani, co poradzę, że ja też tak reaguję na ciebie...
Zamarłam. Uznałam, że nie warto się odzywać. Zamiast tego stanęłam na palce i pocałowałam mężczyznę w czubek nosa, uśmiechając się.
I niech mi ktoś, z łaski swojej, powie, że on nie jest seksowny. Jeżeli tak jest, to chyba nigdy nie widział seksownego faceta.
Kurczę, nigdy mi to nie minie, uwielbiam jego ciało *.*
Mam nadzieję, że nikt nie zablokuje tego zdjęcia :p

5 komentarzy:

  1. JA MAM 20 LAT I NADAL O NIM FANTAZJUJĘ. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty masz 20, a ja za dwa i pół miesiąca mam 18. Nie dobijaj mnie, proszę.

      Usuń
  2. <3 Przeczytałam pierwszy rozdział z Twojego bloga i już taka "gorąca" scena.. *-* <3 Masz rację, on jest seksowny *-* :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam Ci na gg zamierzałam zrobić tę sytuację jeszcze ostrzejszą, ale sama wiesz.
      Dlaczego oni wszyscy, i Tao i Kakashi muszą być tacy, ach, seksowni? To nie jest dla nas, bezbronnych i niewinnych dziewczyn, dobre.

      Usuń
  3. Dobrze, ze napisałaś u mnie komentarz, bo przypomniało mi się, że nie zaglądałam tutaj długo. Nie wiem czemu, ale nie dodał się mój komentarz na Twoim drugim blogu, w którym opieprzałam Cię, że jak robisz długą przerwę w rozdziałach to masz informować o nowych :D Tak czy inaczej, tęskniłam za tym blogiem. Najbardziej za Yuki, o którą zawsze się martwię, bo Ty jej ciągle coś złego robisz. Co do Kakashiego to zgadzam się w 100% - JEST BOSKI! Pewnie zraziłaś się do mojego opowiadania po scenie z Sasuke, lecz wydawało mi się, że stosunkowo mało było go w "Nie Zasypiaj". Jednak nie musisz się martwić, zdradzę Ci, że nigdy nie stanie się głównym bohaterem tego opowiadania i jeśli mam ochotę o nim napisać, to własnie po to stworzyłam "Uchiha Eyes" :P

    OdpowiedzUsuń

Reklama

CREATED BY
Mayako