Leżała
na ziemi przykryta wełnianym kocem. Klęczała przy niej Sakura, która za pomocą
medycznych technik leczyła rany, złamania i siniaki Yuki. Obok szarowłosej
siedział Kakashi. Ani na krok nie odstępował córki. Po tym, jak o mały włos jej
nie stracił, cały czas jej doglądał. Naruto natomiast, siedząc kilka metrów od
nich, przeżuwał długi pasek suszonej wieprzowiny i ostrzył kunai o kunai.
Yuki ziewnęła głośno. Nudziła się i
chciała jak najprędzej wrócić do domu; przytulić mamę, brata i swoją kotkę
Kuroi, która w ostatnim czasie zaczęła bardzo szybko rosnąć i w tej chwili była
już wielkości owczarka niemieckiego. Pragnęła spotkać się z przyjaciółmi.
Chciała trenować, aby być coraz silniejszą i nie dać Akatsuki kolejnej okazji
do porwania.
Kilka godzin później przekręciła się
na bok, po czym otworzyła oczy i pierwsze, co zobaczyła, to ognisko i płomienie
strzelające w niebo. Oparła się na łokciach, ziewnęła szeroko. Nie miała
pojęcia, jak długo spała. Zapewne kilkanaście godzin, jeśli nie całą dobę.
Zamrugała gwałtownie, a po chwili
uśmiechnęła się. Kakashi, któremu sprawiła tyle kłopotów, półleżąc, spał oparty
głową o drzewo. Ręce złożone miał na brzuchu i oddychał głęboko. Mężczyzna miał
cienie pod oczami, świadczące o tym, że przez długi czas nie spał.
Yuki wstała powoli. Kolana lekko się
pod nią ugięły, jednak nie przewróciła się. Zamiast tego wzięła swój koc,
którym wcześniej była przykryta i podeszła do pogrążonego we śnie ojca. Nakryła
go pledem, który był jednak zbyt krótki, przez co stopy mężczyzny wystawały
spod niego.
Dziewczynka nachyliła się nad ojcem,
zdjęła mu ochraniacz z czoła i pocałowała go w nie lekko. Kakashi poruszył się
nieznacznie, mrucząc coś pod nosem. Zmarszczka na jego czole pogłębiła się.
Yuki w tej samej chwili usłyszała
cichy głos:
- Yuki! Nie powinnaś wstawać,
jesteś… - zawołała Sakura, podchodząc do niej.
Szarowłosa spojrzała w jej jasne
oczy i odparła:
- Czuję się znakomicie, nic mi nie
jest. Tylko… tylko jestem głodna.
Sakura opuściła ręce, zrezygnowana.
- To czemu nie powiedziałaś? –
zapytała.
Dziewczynka wzruszyła ramionami.
Haruno westchnęła głośno, po czym wzięła Yuki za rękę i zaprowadziła w stronę
ogniska.
Naruto natomiast trącał płomienie
patykiem, aby te nie przygasły. Obok niego, po prawej stronie chłopaka, w
ziemię wetknięte były dwie gałęzie, na które zostały wbite ryby.
Kiedy Yuki usiadła obok niego,
blondyn uśmiechnął się do niej i podał jedną z ryb. Szarowłosa natychmiast się
w nią wgryzła, czując ulgę. Przeszło od tygodnia nie miała nic w ustach. Gdy
przebywała w Akatsuki, nie tknęła niczego, co przynosili jej Itachi lub inny
członek Brzasku. Przeczuwała, że jedzenie było zatrute. Aby nie umrzeć, piła
deszczówkę. Ale teraz, kiedy wreszcie była wolna… Nie chciała stracić ani jednego
kęsa pysznego pstrąga.
Z początku jadła w ciszy, ale
przerwała ją ponownie Sakura.
- Yuki… dlaczego nie powiedziałaś,
że jesteś jinchuuriki? – dziewczyna usiadła po lewej stronie szarowłosej. – Już
dawno zauważyłam, że szybko dochodzisz do zdrowia, niemal tak szybko jak
Naruto, a poza tym z jakiego innego powodu porywałoby cię Akatsuki, jeśli nie
dla demona?
- Sakura… - zaczął blondyn.
Podkreślanie, że jinchuuriki różnili się od pozostałych ludzi było
nieprzyjemnym i dość drażliwym tematem. Naruto wiedział o tym doskonale. Yuki
jednak machnęła ręką na słowa różowowłosej, tym samym dając do zrozumienia, że
nie jest jej przykro.
- Wiem, nie powinnam tego ukrywać,
ale oprócz Naruto, wujka Minato i wujka Sory oraz Mizuko nikt o tym nie wie, że
mam w sobie biju…
- Skąd w takim razie się o tobie
dowiedzieli? Ktoś musiał im donieść, ale kto? – mruknął Naruto, wpatrując się w
ogień. – Ktoś musiał sypnąć…
Na jakiś czas nastąpiła cisza. Yuki
dokończyła rybę, myśląc nad tym głęboko. Kto mógł być na tyle podły, aby zrobić
coś takiego? Jedyna osoba, jaka przychodziła jej do głowy to Suko Yamada. Ale
co mogła zrobić sześcioletnia dziewczynka? Co prawda próbowała zabić Yuki, i
prawie jej się to udało, ale Yamada raczej nie zniżyłaby się do takiego
poziomu.
- Jak długo byłam nieprzytomna? –
wrzuciła ości do ogniska, gdzie zaczęły się skręcać i czernieć.
- Dwanaście godzin. Miałaś pękniętą
miednicę i kości czaszki, wybity bark i połamany kręgosłup – wyliczył Naruto. –
Na szczęście nic ci nie jest, co można łatwo zauważyć. Kakashi-sensei czuwał
nad tobą przez cały ten czas, czekając, aż się obudzisz, jednak sama widzisz… -
spojrzał w kierunku śpiącego Hokage, który teraz odwrócony był do nich plecami.
Yuki wstała i przeszła parę kroków.
Wszystko wróciło na miejsce, nic ją nie bolało. No, może z wyjątkiem pupy, ale
to dlatego, że siedziała w niewygodnej pozycji na niewygodnym kamieniu.
Przeciągnęła się.
Nagle usłyszała cichy szelest.
Odwróciła głowę i zobaczyła ojca, który usiłował dźwignąć się na nogi.
Mężczyzna wstał w końcu i również się przeciągnął. On i Yuki robili to w
identyczny sposób.
- Dobry wieczór… - mruknął Hatake,
podchodząc do nich, równocześnie ukrywając ziewnięcie. Jednak kiedy zobaczył
Yuki, momentalnie oprzytomniał. Przygarnął córkę do siebie, po czym mocno ją
przytulił. – Yuki… - dodał cicho.
- Tato… Puść mnie… duszę się… -
jęknęła, mając usta tuż przy kamizelce mężczyzny. Kakashi puścił ją i przyjrzał
się jej uważnie, na co ta przewróciła oczami.
- Nic mi nie jest, daj spokój…
Mężczyzna zaśmiał się i ponownie
przytulił dziewczynkę, ale tym razem tak, aby ta nie skarżyła się na duszenie.
~***~
- Kiedy będziemy w Konoha? –
zapytała Yuki, siedząc na ramionach swojego ojca.
- O świcie, czyli za jakieś dwie
godziny – odparł. – A co?
- Nic, po prostu chcę wrócić do domu
– mruknęła, zamykając oczy i opierając brodę na głowie Kakashi’ego, a po chwili
westchnęła zrezygnowana.
~***~
Nie zauważyła, kiedy w oddali
pojawiły się bramy wioski. Jednak po pewnym czasie dostrzegła charakterystyczne
Wzgórze Hokage z kamiennymi twarzami wykutymi w zboczu. Uśmiechnęła się,
zsunęła z ramion ojca i pobiegła prosto przed siebie. Oddychała czystym,
konoszańskim powietrzem, czując niewysłowioną ulgę. Była wolna, wróciła do
domu, do rodziny. Jeszcze nigdy nie czuła się szczęśliwsza. Miała ochotę
krzyczeć z radości. Nie zrobiła tego jednak. Wciąż trwała cisza nocna i w
związku z tym nie można było zakłócać spokoju panującego w osadzie.
Zatrzymała się tuż przed bramą i
zaczekała na pozostałą trójkę. Po kilku minutach Kakashi, Naruto i Sakura
dołączyli do niej.
W końcu stanęli przed Ichiraku
Ramen. Naruto jęknął, kiedy zobaczył, że jego ulubiony bar był w dniu
dzisiejszym zamknięty. Chłopak burknął pod nosem coś niezrozumiałego, wsadził
dłonie do kieszeni swoich granatowych spodni, po czym pożegnał się i odszedł w
dal. Sakura i Kakashi spojrzeli na siebie.
- Sensei… Ja też już pójdę –
powiedziała, drapiąc się po przedramieniu. –Muszę się umyć, a poza tym sam
wiesz… Hanare z pewnością czeka na ciebie w domu. Idźcie już.
Kakashi uśmiechnął się lekko.
- Sakura… Dziękuję. Dziękuję za to,
co zrobiliście dla Yuki, dla Hanare, dla mnie… Gdyby nie ty i Naruto nie
udałoby się jej uratować. Dziękuję.
- Nie dziękuj. Jesteśmy twoimi
przyjaciółmi, mówiłam ci to już, sensei. To był nasz obowiązek – uśmiechnęła
się. – Do zobaczenia, Kakashi-sensei! – pomachała im na pożegnanie, a po chwili
zniknęła za zakrętem, gdzie przecznicę dalej znajdowało się małe mieszkanko,
które dzieliła z Sorą.
Kakashi wziął Yuki za rękę i odeszli
razem w stronę swojego domu.
~***~
W domu nie paliło się żadne światło.
Hanare najpewniej spała, w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego, że jej mąż i
córka wrócili szczęśliwie do domu.
Kakashi wyjął z kieszeni kamizelki
srebrny kluczyk, włożył go w zamek i przekręcił. Drzwi stanęły otworem.
Obydwoje weszli do środka i zdjęli
buty. Yuki natychmiast popędziła do łazienki, aby się umyć. Szarowłosy
natomiast zdjął swoją kamizelkę, bluzę i bezrękawnik połączony z maską. Potarł
dłonią po swoim lekko zarośniętym podbródku.
Wspiął się po schodach i cicho
otworzył drzwi od sypialni. Hanare spała głęboko na prawym boku. Mężczyzna
przestąpił parę kroków i po chwili znalazł się na środku pomieszczenia.
Kobieta przekręciła się na bok.
Kakashi uśmiechnął się czule na widok
żony. Była taka piękna, kiedy spała. Nie wytrzymał, usiadł na skraju łóżka i
delikatnie dotknął policzka Hanare, na co ta poruszyła się lekko.
Hatake przesunął kciuk na wargę
kobiety i przejechał po niej delikatnie palcem, szepcząc:
- Kochanie, wróciłem…
Hanare jęknęła i otworzyła oczy.
Ziewnęła i wsparła się na łokciach.
- Kakashi… - jęknęła. – Gdzie Yuki?
- Yuki… - zaczął. W tym momencie
zauważył przerażone spojrzenie swojej żony. Czym prędzej zaczął ją uspokajać. –
Yuki jest w łazience, kąpie się. Nic jej nie jest.
Nagle poczuł, jak szczupłe ramiona
żony zaciskają się na jego szyi, a jej usta lądują na jego ustach. Zrozumiał,
że Hanare kochała go nawet po tym, co się wydarzyło. Nie zwątpiła w niego ani
przez chwilę. Potwierdziły to jej słowa:
- Od zawsze wiedziałam, że jesteś
niesamowity, ale nigdy nie przypuszczałam, że będziesz zdolny do czegoś takiego
– powiedziała z ustami przy jego ustach; spojrzała mu w oczy. – Jesteś
bohaterem, Kakashi. I ty, i Naruto, i Sakura jesteście bohaterami, jednak ty
jesteś największym z nich. Jesteś moim
bohaterem.
Pocałowała go.
Kakashi nagle pochylił nad Hanare,
wsunął dłonie pod jej koszulkę nocną, a ona przyciągnęła go do siebie.
Kobieta przekręciła się tak, że
oboje znaleźli się na podłodze. Po chwili zaczęli się śmiać.
Siedzieli tak jeszcze przez parę
sekund na puchatym, beżowym dywanie, po czym się podnieśli. Hanare zawiesiła
ręce na szyi Hatake i objęła go nogami w pasie. Mężczyzna przytrzymał ją za uda
tak, aby się nie osunęła na ziemię.
Całując się, zmierzali w stronę
drzwi od pomieszczenia. Kakashi otworzył je nogą, ale uderzył głową o framugę z
taką siłą, że nawet Yuki wyszła zaciekawiona ze swojego pokoju, przebrana w
zieloną piżamkę i trzymająca w dłoniach pluszowego misia. Dziewczynka spała,
jednak teraz, słysząc hałas, postanowiła sprawdzić, co się dzieje. Gdy
zobaczyła swoich rodziców, którzy stali naprzeciw niej, spleceni w miłosnym
uścisku, zbladła.
- Nie chcę tego oglądać, idźcie
robić to gdzie indziej, to obrzydliwe. A poza tym nie chcę mieć kolejnego
brata, jeden w zupełności mi wystarczy – po tych słowach z powrotem zamknęła
się w pokoju.
Kakashi z Hanare spojrzeli na
siebie, a po sekundzie znów zaczęli się śmiać.
- Dlaczego nie? Przecież to niezły
pomysł… - mruknął w przerwie między pocałunkami.
Hanare odepchnęła go od siebie
delikatnie, mówiąc cicho:
- Jesteś niepoprawnym zboczeńcem, Kakashi.
Tylko jedno ci w głowie – oparła stopy na podłodze, a dłonie wsunęła za pasek
jego dresowych spodni, po czym przesunęła je na pośladki mężczyzny. Ścisnęła je
lekko. Kakashi zesztywniał.
- No cóż… Jestem mężczyzną w sile
wieku i to normalne, że mam pewne pragnienia… - mruknął, ściskając delikatnie
jej pierś. – I kto to tu jest niepoprawnym zboczeńcem, Hanare? To nie ja mam ciągłą
ochotę na seks.
Zaśmiała się.
- Mnie nie oszukasz. Ale i tak wiem,
że twoim ulubionym zajęciem jest to, co teraz robimy i co za chwilę będziemy
robić…
Westchnął.
- Niech ci będzie.
Chwycił w dłonie twarz Hanare, po
czym znów ją pocałował. Zmusił językiem, by rozchyliła wargi.
Hanare mocniej ścisnęła pośladki
Kakashi’ego, na co ten jęknął.
Uniósł żonę, a ta objęła go mocno.
Zmierzali w stronę łazienki.
Gdy do niej dotarli, Kakashi puścił
Hanare, by ta mogła wejść do pomieszczenia, sam podążył za żoną i zamknął drzwi
na zasuwkę.
Podszedł do wanny, chwycił korek,
wetknął go w odpływ i napuścił wody. Sięgnął po słoik z solą do kąpieli.
Etykieta na nim była wytarta, ale i tak można było wyczytać informację, że jest
to sól z dodatkiem specjalnych mikroelementów, które powodują odprężenie.
Obydwoje rzadko z niej korzystali, głównie dlatego, że był to jeden z ich
prezentów ślubnych.
Kakashi odmierzył wymaganą ilość
złotych kryształków i wsypał je do wody, która natychmiast przybrała taki sam
odcień. Zanurzył dłoń i rozmieszał sól.
W tym samym momencie poczuł na sobie
wzrok Hanare.
Wyprostował się i spojrzał w jej
duże, czekoladowe oczy. Tak bardzo za nią tęsknił…
Zbliżył się do niej, pochylił i
położył swoją głowę na jej ramieniu.
- Kocham cię, Hanare… tak cholernie
cię kocham… - wymruczał, obejmując ją. – Kocham cię najbardziej na świecie…
Hanare dotknęła dłonią delikatnie
jego włosów, i pogłaskała go po głowie.
- Też cię kocham.
Na jej słowa wyprostował się i
jednym ruchem zerwał z niej koszulę nocną. Była w samej bieliźnie, której po
chwili też się pozbył.
Sam po chwili też był nagi. Złapał
żonę za rękę i razem weszli do wanny. Hanare usiadła i oparła się plecami o
brzeg wanny. Kakashi oparł głowę o jej klatkę piersiową, kładąc dłonie Hanare
na swoim brzuchu. Jego nogi wystawały ponad powierzchnię wody. Musimy sprawić sobie większą wannę,
pomyślał, albo większy dom.
Nagle poczuł, jak delikatne palce
żony masują mu głowę. Tego właśnie potrzebował – ukojenia w objęciach Hanare.
Chciał, żeby ta chwila trwała wiecznie… Zamknął oczy, mrucząc z przyjemności.
Hanare natomiast chwyciła w dłoń
butelkę z szamponem do włosów. Wycisnęła niewielką ilość, po czym na nowo
zaczęła masować głowę swojego męża, równocześnie myjąc mu włosy.
Kakashi jęknął. Naprawdę tego
potrzebował. Piana spływała mu po twarzy, jednak nie dostawała się do oczu za
sprawą Hanare. Gdy skończyła, mężczyzna złapał prysznic i włączył go. Zmył z
siebie pozostałość szamponu, po czym wstał i wziął Hanare za rękę.
- Teraz moja kolej – powiedział,
rzucając jej swój rozbrajający uśmiech. Wyłączył prysznic, a zamiast tego wziął
do ręki mydło i zaczął namydlać ciało swojej żony. Robił to bardzo starannie i
delikatnie. Hanare miała bardzo wrażliwą skórę.
- Kakashi, ja jeszcze nie skończyłam…
- pożaliła się, zakładając ręce na piersi i robiąc obrażoną minę. Były to
jednak tylko pozory. Tak naprawdę nie miała nic przeciwko (a czy ktokolwiek by
miał, gdyby taki mężczyzna jak Kakashi mył ciebie pod prysznicem? => przyp.
autor.).
- Cicho – szepnął i wpił się w jej
usta, wciąż ją namydlając. Woda z jego mokrych włosów kapała na ich połączone
ciała. Mężczyzna pochylił się i on, i Hanare zetknęli się czołami.
Dotknęła jego ramienia. Kakashi miał
naprężone mięśnie. Zaczęła je masować. Jemu jednak nie o to chodziło. Złapał
żonę za biodra i przyszpilił ją do ściany pokrytej błękitnymi kafelkami. Uniósł
ją i zanim zdążyła wydać z siebie jakikolwiek odgłos, wszedł w nią delikatnie.
Brakowało mu ciepła i miękkości jej ciała.
Hanare objęła go mocno za szyję i
wtuliła twarz w zagłębienie jego szyi. Głaskała go po karku, jęcząc cicho.
Kakashi przytulił ją mocniej do
siebie, przyspieszając. Po kilku sekundach wydawał z siebie takie odgłosy, że
Hanare się wystraszyła i jęknęła w jego bark:
- Kakashi, zwolnij, nie tak szybko,
ja zaraz… - wydała z siebie przeciągły jęk i przylgnęła do niego mocniej.
Po chwili zwolnił tępo, aby znów
przyspieszyć. Dawno nie czuł takiej żądzy jak dzisiejszego dnia. Chciał ją
wykorzystać w całości, nie mógł przestać.
W pewnym momencie Hanare jęczała tak
głośno, że mężczyzna obawiał się, czy nie robi jej krzywdy.
Wysunął się z niej i spojrzał na nią
z niepokojem. Dotknął lekko rozgrzanego policzka, szepcząc:
- Hanare, przepraszam…Ja… - położyła
mu palec na ustach, dając do zrozumienia, że ma milczeć.
- W porządku, tylko proszę cię,
kochanie, zwolnij. Jak tak dalej pójdzie, to jutro nie będę mogła chodzić –
wydyszała, po czym pocałowała go w lewy obojczyk, czyli tam, gdzie miał jedną
ze swoich blizn. Kolejną miał na łuku biodrowym.
Kakashi usiadł w wannie gwałtownie,
przez co spora ilość wody wylądowała na podłodze. Ukrył twarz w dłoniach.
Wiedział, że przesadził. Hanare może i się nie skarżyła, ale on to widział po
jej oczach.
Nagle poczuł, że jego żona siada mu
w miejscu, gdzie kończyło się podbrzusze, a zaczynało krocze mężczyzny. Kakashi
napiął się.
Hanare chwyciła go za prawą dłoń i
odsunęła ją od jego twarzy. Nie spojrzał jej w oczy.
- Kakashi, popatrz na mnie –
powiedziała, unosząc jego podbródek. Uciekał od niej wzrokiem. – Kakashi
Hatake, spójrz na mnie, do jasnej cholery!
Dopiero w tym momencie raczył na nią
popatrzeć. Hanare uśmiechała się delikatnie. W jej oczach nie było żadnego
bólu, żadnego oskarżenia. Nic, oprócz dozgonnej i głębokiej miłości.
- Nic się nie stało – pogładziła
delikatnie jego szorstki policzek. – Wszystko w porządku, możemy kontynuować.
- Jesteś pewna? – zapytał cicho.
Nie odpowiedziała, tylko pocałowała
go mocno.
Na nowo zaczęli igraszki. Tym razem
Kakashi był delikatniejszy i niepokój, który przed chwilą zawładnął jego
sercem, znikał, a zamiast niego pojawiała się ulga, że Hanare nic się nie
stało. Nigdy by sobie tego nie wybaczył, gdyby coś jej zrobił.
Woda wylewała się na zewnątrz wanny,
ale żadne z nich nie zwróciło na to uwagi, byli pochłonięci sobą.
W końcu oboje opadli z sił. Kakashi
napiął się, jęknął, a potem położył swoją srebrną głowę na piersiach Hanare,
dysząc ciężko. Dawno nie przeżył czegoś tak cudownego i wspaniałego.
- Kocham cię… - szepnął tak cicho,
że nawet Hanare go nie usłyszała. – Kocham cię… Jesteś najwspanialszą rzeczą,
jaka spotkała mnie w życiu.
Dokończyli wzajemne mycie się, po
czym wyszli z wanny i zaczęli suszyć się ręcznikiem. Kakashi opatulił Hanare
szczelnie puchowym szlafrokiem, a po chwili zaczął wycierać rozlaną wszędzie
wodę. Gdy skończył, wziął swoją ukochaną na ręce, a ta objęła go za szyję.
Mężczyzna otworzył drzwi i wyszedł,
trzymając Hanare, z pomieszczenia. Nie dbał o to, czy ma na sobie bieliznę. W
tym momencie nic go to nie obchodziło. Oczywiście, gdyby Yuki nakryła ich w tym
momencie, nie czułby się zbyt dobrze, ale jego córka spała i nic nie wskazywało
na to, że dziewczynka ponownie się obudzi.
Wrócili do sypialni. Kakashi położył
zasypiającą Hanare na łóżku, po czym sam ułożył się obok niej.
Zanim zasnęła, zdjął z niej szlafrok
i cisnął go na ziemię. Nakrył siebie i żonę ciepłą kołdrą.
Przysunął się do Hanare, chcąc ją
objąć, lecz ta ułożyła głowę na jego muskularnym torsie, zarzucając swoją nogę
na jego nogi. Zamknęła oczy, mrucząc:
- Dobranoc, Kakashi, miłości mojego
życia.
Hatake uśmiechnął się. Po raz
pierwszy zdarzyło się, aby tak się do niego odezwała. Wiedział, jak bardzo
kobieta go kocha, ale nigdy nie usłyszał od niej słów, które aż tak wstrząsnęły
jego wnętrzem. Poczuł ucisk w gardle. Nie spodziewał się, że Hanare kocha go aż
tak bardzo. Nigdy by też nie pomyślał, że będzie tak szczęśliwy, jak w tym
momencie.
Zamknął
oczy, westchnął głęboko, a po kilku minutach zasnął, przytulając swoją ukochaną
żonę, za którą również oddałby życie.
***
Nienawidzę tego typu notek. No, może nie nienawidzę czytać, ale pisać to już tak. Moja wyobraźnia jest zbyt wybujała. Czerwieniłam się, jak pisałam wiadomy moment. A to wszystko przez niego:
- Panie Hatake, czy musi być pan tak seksowny, że za każdym, dosłownie za każdym razem, jak zobaczę pana w bokserkach (albo nawet bez) cieknie mi krew z nosa? - powiedziałam, patrząc na niego wilkiem.
Zaczął się cofać, widząc złość w moich oczach. Po chwili czmychnął z pokoju i zamknął się w łazience.
Poszłam za nim i zaczęłam walić w drzwi.
- Panie Hatake, żądam, aby natychmiast pan otworzył drzwi i przestał się ukrywać jak tchórz!
Po paru minutach prób Kakashi dał za wygraną i wysunął nos zza drzwi. Jego twarz była cała czerwona.
Zrobiło mi się go żal. Podeszłam do niego i przytuliłam.
- Nie jestem zła, ale naprawdę czy musisz wzbudzać we mnie takie reakcje? - zapytałam łagodnie, głaszcząc go po ramieniu.
- Rani, co poradzę, że ja też tak reaguję na ciebie...
Zamarłam. Uznałam, że nie warto się odzywać. Zamiast tego stanęłam na palce i pocałowałam mężczyznę w czubek nosa, uśmiechając się.
I niech mi ktoś, z łaski swojej, powie, że on nie jest seksowny. Jeżeli tak jest, to chyba nigdy nie widział seksownego faceta.
Kurczę, nigdy mi to nie minie, uwielbiam jego ciało *.*
Mam nadzieję, że nikt nie zablokuje tego zdjęcia :p
JA MAM 20 LAT I NADAL O NIM FANTAZJUJĘ. XD
OdpowiedzUsuńTy masz 20, a ja za dwa i pół miesiąca mam 18. Nie dobijaj mnie, proszę.
Usuń<3 Przeczytałam pierwszy rozdział z Twojego bloga i już taka "gorąca" scena.. *-* <3 Masz rację, on jest seksowny *-* :D.
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam Ci na gg zamierzałam zrobić tę sytuację jeszcze ostrzejszą, ale sama wiesz.
UsuńDlaczego oni wszyscy, i Tao i Kakashi muszą być tacy, ach, seksowni? To nie jest dla nas, bezbronnych i niewinnych dziewczyn, dobre.
Dobrze, ze napisałaś u mnie komentarz, bo przypomniało mi się, że nie zaglądałam tutaj długo. Nie wiem czemu, ale nie dodał się mój komentarz na Twoim drugim blogu, w którym opieprzałam Cię, że jak robisz długą przerwę w rozdziałach to masz informować o nowych :D Tak czy inaczej, tęskniłam za tym blogiem. Najbardziej za Yuki, o którą zawsze się martwię, bo Ty jej ciągle coś złego robisz. Co do Kakashiego to zgadzam się w 100% - JEST BOSKI! Pewnie zraziłaś się do mojego opowiadania po scenie z Sasuke, lecz wydawało mi się, że stosunkowo mało było go w "Nie Zasypiaj". Jednak nie musisz się martwić, zdradzę Ci, że nigdy nie stanie się głównym bohaterem tego opowiadania i jeśli mam ochotę o nim napisać, to własnie po to stworzyłam "Uchiha Eyes" :P
OdpowiedzUsuń