5/04/2013

8. Oszustwo w (nie)dobrej sprawie.

Wiem, że notka jest strasznie krótka, przepraszam, ale niestety nie dałam rady dłuższej napisać, ponieważ mam remont w pokoju i... no właśnie. Tym bardziej, że musiałam jeszcze dokończyć one - shot. W przyszłym tygodniu może będzie dziesiąty rozdział, postaram się go skończyć, a teraz zapraszam na kolejny rozdział i byle do następnego, misiaki!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hanare, jedyna kobieta, którą kocham, jest Jinchuuriki. Po plecach przeszedł mi zimny dreszcz. Hanare jest tak sama jak Naruto, tylko że w przeciwieństwie do niego miała rodzinę... No, ale mimo wszystko... Utkwiłem martwy wzrok w podłogę. Do tej pory nie docierało do mnie to, co mówiła i to, że ma w sobie demona.
- Czemu nie powiedziałaś mi tego wcześniej, najlepiej na samym początku? - odezwałem się po chwili.
Westchnęła.
- Nie chciałam cię martwić, a poza tym chodzi mi tylko o twoje dobro... Tylko to jest dla mnie ważne.
- Może i to jest prawda, ale to mimo wszystko nie jest powód, by się oszukiwać. - mruknąłem, zakładając ręce na piersi.
Po chwili nie wytrzymałem, wstałem i zacząłem chodzić w tą i z powrotem.
- Kakashi...
- Co? - powiedziałem to głośniej niż zamierzałem.
Patrzyła na mnie smutnym wzrokiem. Może chwyciło ją sumienie? Może nareszcie zrozumiała swój błąd?
- Chciałam cię chronić i nadal tego pragnę, to dlatego. Chcę cię chronić przed samą sobą i przed NIM... Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, Kakashi, dlatego zrozumiem, jeśli nie będziesz chciał mnie znać... - powiedziała cicho - I to ja zabiłam Yuzuko Momochi, po tym... po tym  wszystkim, co ci zrobiła...
Podszedłem do niej i położyłem dłoń na jej smukłym ramieniu. Dziewczyna miała łzy w oczach. Nie chciałem, by cierpiała przez moje fochy i pretensje, a poza tym nie opuszczę jej, choćby nie wiem, co się działo. Przecież ją kocham, a jak się kogoś kocha, to się nie zostawia tej osoby, niezależnie od tego, kim jest i co robi.
- Ty chyba czegoś nie rozumiesz, Hanare. Kocham cię i nic, ani nikt tego nie zmieni. - powiedziałem i przytuliłem ją. - Nigdy cię nie opuszczę, zawsze będę przy tobie... I przepraszam za to, że mnie poniosło. Nie powinienem był tak reagować, przepraszam, kochanie...
Staliśmy tak przytuleni do momentu, w którym pojawił się Sora z Iruką. Młody, gdy mnie zobaczył, upuścił torbę z rzeczami Naruto i wskazał palcem na mnie i na Hanare.
- Czyli to jednak jest twoja laska! - wrzasnął
W tym samym zza zakrętu korytarza wyszedł lekarz.
- Który to pan Hatake? - zapytał, przenosząc wzrok to na mnie to na Sorę.
- Ja. - odparłem.
Lekarz przywołał mnie gestem.
Podszedłem do niego. To, czego się dowiedziałem, kompletnie wytrąciło mnie z równowagi. A jednak to zrobił. Cholera, chyba go zamorduję, gówniarza. Nie daruję mu tego, nie daruję. Przeniosłem gniewny wzrok na mojego młodszego, durnego braciszka.
- Co? - zapytał.
- Ty już dobrze wiesz o co chodzi. - powiedziałem przez zęby.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
Nie myśl, że cię nie przejrzałem, kretynie. Jeżeli Naruto przez ciebie umrze...
Podszedłem do Sory, chwyciłem za kołnierz, podniosłem wysoko i cisnąłem nim o ścianę, z której odpadła farba. Chwycił mnie za rękę, wbił w nią głęboko paznokcie, ale go nie puściłem.
- Kakashi, zostaw go! - krzyknęła Hanare, zrywając się z krzesła - Przecież on nic nie zrobił!
- Owszem zrobił. - warknąłem - Dał Naruto narkotyki.
Dziewczyna ciężko opadła na krzesło.
- Przecież on może zginąć... Ma w sobie demona i może zginąć... - szepnęła - A to wszystko przez te durne prochy...
Spojrzałem na nią. Skąd ona wie o takich rzeczach? No jasne, przecież jest Jinchuuriki! Ale ja jestem głupi! A przez tego debila, mojego brata, Naruto może umrzeć.
- Jeśli chce go pan odwiedzić, to proszę za mną. - powiedział lekarz, nie zwracając uwagi na mój wybuch agresji - Młody Uzumaki odzyskał przytomność, ale nadal jest osłabiony.
Poszedłem za nim.
Po chwili stałem przed drzwiami sali, w której leżał Naruto. Otwarłem drzwi i o mało co nie uderzyłem się dłonią w czoło pod wpływem głupoty blondyna. Uzumaki jakby nigdy nic, robił serię pompek na podłodze przed swoim łóżkiem. Moc Dziewięcioogoniastego chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać...
- Kakashi - sensei! - wrzasnął, gdy mnie zobaczył.
Jak to on podbiegł do mnie i rzucił mi się na szyję. Zanim zdążyłem go od siebie odkleić, usłyszałem Sorę:
- Coś czuję, że wy kiedyś będziecie razem. - mruknął - To tylko kwestia czasu...
- Oj, zamknij się. - powiedziałem
- Ty chyba nie myślisz, że ja....? - powiedział Naruto, patrząc na Sorę spod przymrużonych powiek. - Nie jestem gejem! A poza tym Kakashi - sensei jest stary.
- Ja? Stary? - spojrzałem na blondyna jak na jakiegoś idiotę. - Nie przesadzaj...
- Jesteś stary umysłowo, sensei. Kompletnie nie zachowujesz się jakbyś miał... czekaj, to ile ty w końcu masz lat? Osiemdziesiąt? A może więcej.
- Dwadzieścia siedem od dwóch miesięcy. A jak ci się nie podoba mój charakter, to trudno, nie będę ci robić łaski. - mruknąłem
Sora wparował do sali, rzucił torbę na łóżko i położył się na łóżku.
- A tobie co? - zapytał go Naruto.
- Nic. - odparł - Nie wolno poleżeć?
Westchnąłem.
- Masz o wiele wygodniejsze łóżko w domu. Przestań robić z siebie jeszcze większego debila, dobrze ci radzę. - powiedziałem do Sory.
Wstał.
- Rany, wyluzuj, nie zaszkodziłoby ci to. - warknął, po czym wyszedł. Naruto zaczął wkładać bluzę i buty. Po chwili zawiązał ochraniacz. Wrzucił piżamę do torby, otworzył okno i wskoczył na parapet.
- No to ja się zmywam, narka. - powiedział, zamierzając wyskoczyć.
- Gdzie? - zapytałem.
- Do domu. Nie wytrzymam tutaj ani chwili dłużej. - odparł.
Nim zdążyłem go powstrzymać, zniknął.
- Baka... - wymamrotałem, po czym kręcąc głową, wyszedłem z pomieszczenia. Usiadłem na krześle obok Hanare. Ta wzięła mnie za rękę i zapytała:
- Co z nim?
- Nic mu nie jest. - odparłem.
- A mogę go odwiedzić?
- Po co? - spojrzałem na nią. - Już go tu nie ma.
Uniosła w zdziwieniu brwi.
- To gdzie on jest?
- Najpewniej już w domu. Powiedział, że już tutaj dłużej nie wytrzyma i zwiał przez okno.
- Głupek.
- Totalny.
- No. Całe szczęście, że jednak wszystko dobrze się skończyło.
Po jej słowach, wstaliśmy i poszliśmy do domu.

1 komentarz:

  1. bardzo fajny rozdział i co z tego że krótki ale zajebisty najlepsze teksty np: '' baka" "sensei jest stary" "nie jestem gejem"
    czekam na kolejny rodz. nie moge się doczekać powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń

Reklama

CREATED BY
Mayako