5/30/2014

27. Sprawiedliwy wyrok cz. I.

  Na początek bardzo chciałabym podziękować za ostatni komentarz pod poprzednim rozdziałem. Naprawdę, był taki szczery i... prawdziwy? Naprawdę, bardzo się przejęłam komentarzem od osoby, która o Naruto nie ma żadnego, ale to naprawdę żadnego pojęcia, a raczy krytykować moje opowiadanie i mój styl. Drogi Anonimie, nie chcę powodować konfliktu, jednak taki wpis świadczy o twoim poziomie intelektualnym i kultury osobistej. Nie mam zamiaru używać w stosunku do Ciebie nieprzyjemnych epitetów, ale to, co napisałeś, mija się całkowicie z prawdą. Pamiętaj, że nigdy nie należy porównywać stylu dwóch pisarzy i języka, którego używają w swojej twórczości. Każdy ma własny styl i stara się go rozwijać, jednak nie znajdziesz na świecie osób, które piszą identycznie. Taka jest prawda. Jeden autor pisze lepiej, drugi gorzej, jednakże nie należy potępiać tych stylów. Nikt nie jest idealny, ja też popełniam błędy, nie przeczę.
   Dziękuję za uwagę.
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
  ~ Kakashi ~

  Wiedziałem, że nie powinienem się denerwować, ale nie mogłem! Yuki została pobita przez Yamadę. Cholera, czy do niej i jej rodziny naprawdę nie docierają konsekwencje ich czynów? No najwyraźniej. Na ale na miłość boską, ile można tłumaczyć?! 
  Czy naprawdę nienawidzili mnie i moich bliskich tak bardzo, że byli w stanie prawie zabić niewinne dziecko? Mimo tego, co Suko zrobiła, była jeszcze jedna kwestia. A tyczyła się mojej osoby. Jak ja mogłem być taki głupi, prowokując ich. Jednak teraz było już zdecydowanie za późno, by cokolwiek zmienić. Mimo tego musiała istnieć jakaś sprawiedliwość na tym świecie. Nie mogłem przecież pozwolić, aby klan Yamada robił, co mu się żywnie podoba. Tylko co ja miałem zrobić? Wybić całą rodzinę? Nie, to by było niehumanitarne i niegodne stanowiska Hokage. Miałem jednak zupełnie inne wyjście. Wyjście, z którego ani Minato -sensei, ani Sandaime nie skorzystaliby. Musiałem wymierzyć sprawiedliwość.
- Przepraszam - powiedział nagle Karasu. 
  Spojrzałem na niego pytająco.
- Nie przepraszaj, to nie była twoja wina - położyłem mu dłoń na ramieniu.
- Jak to nie moja wina? Moja, bo nie ochroniłem Yuki! - krzyknął, po czym na nowo się rozpłakał. Pociągnął nosem. Na stół kapały łzy. W tym samym momencie pojąłem, że Hyūga bardzo lubi moją córkę.
  Chłopiec napił się ciepłego kakao, a ja myślałem tylko o jednym. Dlaczego? Dlaczego Yuki? Nic nie przychodziło mi do głowy. W tym samym momencie usłyszałem pukanie do drzwi. Nim zdążyłem wstać i je otworzyć, zrobił to mój brat. Do przedpokoju weszła Sakura. Krótkie, różowe włosy miała związane w wysoki koński ogon. Ubrana była w standardowy strój shinobi, ale z jednym, małym dodatkiem. Na lewym ramieniu miała zawiązaną chustę z namalowanym czerwonym krzyżem. Dziewczyna zdjęła buty i weszła do kuchni. Posłała mi smutne spojrzenie.
- Sensei... Jak ona się czuje? - zapytała cicho. Haruno również się martwiła o moją córkę. W końcu dla niej była jak młodsza siostra.
  Przejechałem dłonią po twarzy, po czym odparłem:
- Nie wiem. Yuki jest nieprzytomna.
Dziewczyna przyłożyła palec do ust. Zastanawiała się nad czymś.
- Jak tylko ją zbadam, dam ci znać, Kakashi -sensei - rzekła, wychodząc z pomieszczenia.
  Już prawie znikła mi z oczu, ale w ostatniej chwili dodałem:
- Sakura... Ile razy mam ci mówić, że nie jestem już twoim sensei...
- Nie, nie rozumiesz. Ty zawsze będziesz moim sensei - uśmiechnęła się i odeszła.
  Usłyszałem jak wchodzi po schodach, by po chwili zniknąć w pokoju mojej córki. Nastała przejmująca cisza, która nieprzyjemnie kłuła w bębenki moich uszu.

~ Sakura ~

  Gdy tylko dostała wiadomość od Sory, wiedziała, że coś się musiało stać. Jednak gdy młody mężczyzna wyznał jej prawdę, o mały włos się nie przewróciła. Ale jak, dlaczego?, przemknęło jej przez głowę.
  Nie zastanawiając się długo, szybko ubrała się i wyszła z domu, nic Sasuke nie mówiąc. On jako jedyny z drużyny Kakashi'ego nie lubił Yuki i vice versa. Zresztą młody Uchiha w ogóle nie lubił dzieci. Chłopak zrezygnował z odbudowy klanu zaraz po tym, jak dowiedział się o swojej bratanicy. Sakurze było przykro z tego powodu. Nie rozumiała, jak można nie lubić dzieci. Z początku próbowała nakłonić Sasuke do zmiany decyzji, ale ten słysząc niewygodny dla siebie temat, burczał pod nosem i wychodził z domu, by wrócić późnym wieczorem. Dziewczyna bardzo kochała Uchihę, lecz bała się, że ich związek nie przetrwa.
  Pobiegła na skróty, ale i tak dotarła dopiero do domu swojego byłego nauczyciela dopiero po piętnastu minutach. Zapukała. Otworzył  jej Sora. Po raz kolejny uderzyło ją to, jak bardzo jest podobny do Kakashi'ego. Obaj byli identycznego wzrostu, obaj mieli te same siwe, nastroszone włosy. I obaj mieli ten sam szczery i ciepły uśmiech. Poczuła, że się rumieni. Sora był bardzo przystojnym mężczyzną. Jeżeli sensei ukrywa równie nieziemską twarz, nie dziwię się, że Hanare za niego wyszła. Odwróciła wzrok, a potem weszła do domu i skierowała się do kuchni. Gdy zobaczyła Kakashi'ego, domyśliła się, że jest gorzej niż się spodziewała. Po krótkiej rozmowie z nim, udała się do sypialni dziewczynki. Yuki leżała nieprzytomna na łóżku, oddychając ciężko. Sakura widząc to, stwierdziła, że ma połamane co najmniej dwa żebra. Na sam widok chciało jej się płakać.
  Podeszła do łóżka i skupiła w dłoniach czakrę, po czym dotknęła klatki piersiowej dziecka. Jej przypuszczenia potwierdziły się. Z ulgą przyjęła fakt, że narządy wewnętrzne nie zostały uszkodzone. Jednak gdy zamierzała zbadać jej czaszkę, coś przykuło jej uwagę. Jak mogła nie zauważyć czegoś takiego?! Przecież była lekarzem! Sakura przeklęła w duchu.
  Plama krwi na poduszce stawała się z każdą chwilą coraz większa.
  Delikatnie dotknęła głowy dziewczynki. Kości czaszki na potylicy ustąpiły pod jej lekkim naciskiem.
- Cholera jasna... - zaklęła - Kto ci to, do diabła, zrobił?
  Nie czekając na nikogo, wzięła ostrożnie dziewczynkę na ręce i zeszła po schodach. Głowa Yuki podrygiwała przy każdym kroku. Spostrzegła pytający wzrok Kakashi'ego. Bezgłośnie dała mu znać, że zabiera małą do szpitala. Hatake nie czekając długo, wyszedł za nią na zalaną wieczornym słońcem Konohę.

~ Kakashi ~

  Z Yuki naprawdę było źle, jednak nie miałem pojęcia, że tak bardzo. Zrozumiałem, że Suko naprawdę się nie oszczędzała.
  Moja córka błyskawicznie trafiła pod opiekę Tsunade. Usiadłem ciężko na krześle i wyciągnąłem przed siebie nogi. Zamknąłem oczy i odetchnąłem głęboko. Martwiłem się o Yuki. Była przecież taka mała i krucha... Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby... 
  W tym samym momencie usłyszałem skrzypienie krzesła. Podniosłem powieki. Obok mnie siedziała Sakura. Przycisnęła palce do skroni i odetchnęła.
- Tsunade - sama robi wszystko, co w jej moct. Niedługo powinna przyjść i dać nam znać.
  Po jej słowach nastąpiła cisza. Po jakiejś godzinie bezczynnego siedzenia wstałem i przeciągnąłem się. Strzyknęło w plecach. Przeszedłem parę kroków. Nagle usłyszałem stukot obcasów na korytarzu. Odwróciłem się. Zza zakrętu wyszła Tsunade. Z wyrazu jej twarzy nic nie można było odczytać. Kobieta po paru chwilach znalazła się przy nas i powiedziała:
- Przynieśliście ją w ostatniej chwili. Jeszcze parę minut, a doszłoby do uszkodzenia mózgu, Kakashi.
  Przeszedł mnie zimny dreszcz. Yuki mogła umrzeć.
- Kakashi... Tylko się nie denerwuj... - powiedziała cicho Tsunade - Odpowiedz mi szczerze na to pytanie. Czy... Czy Yuki padła może ofiarą przemocy w waszym domu?
  Zakręciło mi się w głowie. Czy ona zwariowała?
- Tsunade... Ty chyba nie mówisz poważnie?! Wiesz przecież, że nigdy bym nie skrzywdził własnego dziecka!
- Wiedziałam, że się wściekniesz... - pokręciła głową - Pytam czysto profilaktycznie. Yuki ma mnóstwo siniaków na ciele.
- Rozumiem - odparłem.
- Jeżeli tak, zadam ci kolejne pytanie - zmrużyła oczy - Skoro Yuki nie padła ofiarą przemocy domowej, to w takim razie kto ją pobił?
  Odchrząknąłem głośno. Nie wiedziałem, czy mogę jej to powiedzieć. W końcu to była sprawa między moją rodziną a klanem Yamada. No ale z drugiej strony powinna wiedzieć, że moja córka padła ofiarą koleżanki z klasy, która z czystej zazdrości postanowiła się zemścić. Przygryzłem wargę. Jasna cholera, tu naprawdę chodziło o najzwyklejszą sprawiedliwość!
- Wiesz, Tsunade, to trochę skomplikowana sprawa...
  Kobieta posłała mi pytające spojrzenie, założyła ręce na swojej obfitej piersi.
- Na pewno znasz klan Yamada.
  Prychnęła w odpowiedzi.
- Oczywiście, że znam. Tak się składa, że jeden z członków tego klanu pracuje w tym szpitalu - Tsunade jako ordynator musiała o wszystkim wiedzieć.
- Kto? Eizo?
  Pokręciła głową.
- Nie - wzięła głęboki oddech - Jego żona. Od razu muszę ci wyznać, że nie znam nikogo innego, kto tak jak ona wynajduje problemy na siłę i wszczyna kłótnie. 
- Ich najmłodsza córka zaatakowała w lesie Yuki. Na szczęście znalazł ją Karasu Hyūga.
- Masz na myśli tę małą z czerwonymi włosami? Wydaje się całkiem miła, ale skoro twierdzisz, że ją pobiła... Zaczynam mieć wątpliwości. Myślałam, że chociaż ona jest w porządku, myliłam się - pokręciła głową - Tylko co zamierzasz z tym zrobić?
- Jak to co? Wymierzyć sprawiedliwość - powiedziałem, mrużąc oczy - Mam już nawet plan.

~ Sakura ~

  Dziewczyna późnym popołudniem wróciła do mieszkania, które dzieliła razem z Sasuke. Po kilkunastu minutach stanęła przed drzwiami i wyjęła klucz z jednej z kieszeni kamizelki. Wsunęła srebrny kawałek metalu w zamek, chcąc go przekręcić. W tej samej chwili ktoś otworzył drzwi. Sakura ujrzała swojego ukochanego. Nie miał zadowolonej miny. Mało tego. Był wściekły. Chłopak chwycił ją za ramię i siłą wciągnął do domu. Dziewczyna szarpnęła się, ale Uchiha tylko mocniej zacisnął palce na jej łokciu.
- Sasuke, co cię ugryzło? - zapytała.
  Zacisnął zęby i palce. Sakura pisnęła z bólu. Rzucił ją na kanapę, a ona uderzyła głową w oparcie. Sasuke pochylił się nad nią. 
- Gdzie byłaś, do cholery?! - krzyknął - Gadaj!
- Jak to gdzie? W pracy! - wrzasnęła.
- Akurat wtedy, gdy nie miałaś dyżuru?
- Yuki... - zaczęła.
- A ty znów o tym cholernym bachorze... Przyznaj się, masz kogoś.
- Nie! Zwariowałeś? - próbowała wstać, ale Sasuke odepchnął ją. Zacisnął palce swojej prawej dłoni tak mocno, aż krew kapała na podłogę.
- Ale wiesz co? Nie odpowiadaj, nie interesuje mnie to. Najgorsze jest jednak to, że myślałem, że cię kocham. Myliłem się. A ty, głupia, uparłaś się na dziecko, a dobrze wiesz, że nienawidzę bachorów! I w związku z tym znalazłaś sobie faceta!
- Rany boskie, czemu jesteś taki głupi?!
- Zamknij się, zdziro i wypieprzaj z mojego domu!
  Sakura po raz pierwszy w życiu usłyszała takie słowa. I to w dodatku z ust Sasuke. Poderwała się i uderzyła chłopaka w twarz, po czym wybiegła z mieszkania. Pędziła przed siebie, nie oglądając się. Łzy spadały na ziemię i jej ubranie. Nigdy nie została tak skrzywdzona. Nikt nigdy nie nazwał ją dziwką...
  Do tej pory myślała, że kocha Sasuke, lecz w tym momencie zrozumiała, że ten chłopak nigdy nie był wart jej wysiłków. Jaka ja byłam głupia! Naruto miał rację. Sasuke to zadufany w sobie gnojek. Za to Sora... Tak, młody Hatake zawsze był dla niej miły. Dziewczyna od lat wiedziała, że mu się podoba. Jednak dopiero teraz stwierdziła, ze młody mężczyzna jest o wiele przystojniejszy od Sasuke. Sora przynajmniej ją szanował.
  W tym samym momencie dotarła do parku i usiadła na ławce. Łzy cały czas kapały na ziemię. Zakryła twarz dłońmi, by ukryć płacz. Nie chciała, by ktoś to widział. 
  Nagle usłyszała obok siebie charakterystyczny głos:
- Hej, Sakura!
  Odwróciła się raptownie. Za nią stał Sora Hatake. Na sam jego widok uśmiechnęła się. Młody mężczyzna usiadł obok niej. Kiedy zauważył łzy na jej twarzy, zmartwił się. Nikomu tego nie wyznał, ale kochał Sakurę szczerą, prawdziwą miłością.
- Co się stało, Różowa? Czemu płaczesz? - dotknął jej policzka. Dziewczyna poczuła łaskotanie w brzuchu.
- Sasuke... Sasuke nazwał mnie zdzirą i wyrzucił z domu - spuściła głowę.
- CO? - wiedziała, że zacisnął zęby. - Pieprzony dupek...
  Pokiwała głową. Teraz zrozumiała wszystko.
- Muszę ci podziękować, Sora. Uświadomiłeś mi prawdę - dziewczyna zrobiła coś, czego ani ona, ani on się nie spodziewali. Przysunęła się do niego, chwyciła w dłonie jego twarz i wycisnęła na ustach Sory czuły pocałunek. Po wszystkim przytuliła się do niego. Hatake nie wiedział, jak ma zareagować. Był zaskoczony reakcją Sakury, ale podobało mu się to, co przed chwilą zrobiła. Kochał Sakurę od dawna, ale dopiero teraz zorientował się, jak bardzo. Wiedział, że różowowłosa była nieszczęśliwa z Sasuke, lecz zawsze temu zaprzeczała, gdy Sora poruszał ten temat. Młody mężczyzna nie mógł na to patrzeć. Serce mu pękało na ten widok.
- Sakura, muszę ci coś powiedzieć... - musiał wyznać dziewczynie, co do niej czuje. Młoda kunoichi była dla niego całym światem. Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się słabo.
- Nie kończ. Wiem, że ci się podobam - szepnęła - Od dawna wiem. Chodzi mi o to, że dzięki tobie zrozumiałam, że Sasuke był jedną wielką pomyłką - imię Uchihy wypowiedziała ze wstrętem - Ty zawsze starałeś się bronić, wspierać, po prostu być przy mnie. Zawsze mogłam na ciebie liczyć. Jesteś jednym z moich najlepszych przyjaciół. A w związku przecież ważne jest zaufanie, dlatego pomyślałam sobie, że... że może warto byłoby spróbować?
  Młody mężczyzna uśmiechnął się.
- Wiesz, że nigdy cię nie skrzywdzę. Oddam za ciebie życie, jeśli będzie trzeba.
- Sora...
  Nie odpowiedział. Przytulił ją, całując ją w czoło. 

~ Kakashi ~

  Szedłem właśnie do archiwum. Jeżeli nie znajdę tego, czego szukam, to z mojego planu nici. W budynku Archiwum Konoha było aż za cicho. Nie było słychać ani buczenia lamp, ani odgłosu moich stóp na podłodze. Nagle na obu ścianach zapaliły się pochodnie, a przede mną pojawiły się ogromne dębowe drzwi w kolorze zakrzepłej krwi. Gdy tylko przed nimi stanąłem, otworzyły się i wszedłem do środka. Pomieszczenie, które się za nimi znajdowało zapełniały oszklone podświetlone regały, w których znajdowały się księgi, zwoje i teczki z aktami shinobi Konohagakure. Z marszu skierowałem się do segmentu oznaczonego literą "Y". Przy jednym z regałów stała drabina. Wspiąłem się na nią i odepchnąłem. Gdy znalazłem interesujące mnie nazwisko, uśmiechnąłem się. Zdjąłem jedną z teczek i rozwiązałem sznurki. Zacząłem czytać akta Eizo Yamady. Na samym wstępie niczego nie można było wywnioskować. Przerzuciłem stronę, a wtedy mnie wmurowało. Dlaczego ani ja, ani Trzeci nic o tym nie wiedzieliśmy? Przecież to była zdrada! Eizo Yamada ujawniał informacje o naszej wiosce wrogom.
  Zawiązałem teczkę i wsunąłem ją pod płaszcz Hokage. Nikt niepowołany nie mógł się o tym dowiedzieć. Choćby mnie to kosztowało życie.
  Czym prędzej wyszedłem z Archiwum i udałem się do domu, by przeanalizować dokumenty. Przez Eizo Yamadę groziła nam kolejna wojna. 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dedykacja jak zwykle dla: Dżeli, Natki, Mayi, Sweetheart, Ruminina, Blanki i Akari.
Nie mam pomysłu na podsumowanie :)

7 komentarzy:

  1. ooooooo, przeczytałam na jednym wdechu! :D szczerze, cieszę się, że Sakura zrozumiała uczucia Sory. :3 mam nadzieję, że pięknie nam to rozbudujesz. :) Sasuke niech gnije :D szkoda mi niesamowicie Yuki, mam nadzieję, że wszystko będzie ok. :( no i niech zemsta Kakashiego będzie spektakularna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Sasuke niech gnije, dobrze mu tak, zasłużył :=) Co do Sory i Sakury to nie będę nic zdradzać. A Yuki naprawdę szkoda, ale... nie, nic nie zdradzę, pozostawię Cię w niepewności. A zemsta Kakashi'ego, dowiesz się...

      Usuń
  2. Skasował mi się komentarz -,- W końcu Sakura zrozumiała, że Sasuke to dupek, który nie zasługuje na porządną kobietę. Cieszę się, że jest z młodym Hatake, on bardziej pasuje do jej delikatnej osobowości. Przynajmniej takie jest moje zdanie, ale może dlatego, że nie cierpię Sasuke. Jestem ciekawa planów i zamiarów Kakashiego, jego zemsta może być ciekawa. W młodości tak ganiał Sasuke za chęć zemsty a teraz sam wojny klanów urządza ;d Eizo to taka kolejna drzazga w palcu Konohy i mam nadzieję, że szybko zostanie wyeliminowany i wioska nie zostanie znowu zniszczona ;c czekam na kolejny rozdział, bo tak jak wspomniałaś u mnie w komentarzu - wszystko się jeszcze nie wyjaśniło. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, czasami tak bywa, że się kasuje, ale napisałaś!. Sakura zrozumiała, że młodszy Uchiha nie jest takim, jakim sobie wyobrażała. Co do planów Kakashi'ego, to się dowiesz. A Eizo... cóż, zawsze musi się pojawić taki wrzód na tyłku. Jednak jeśli chodzi o Konoha, to nic nie zdradzę.

      Usuń
  3. O Boże... Biedna Yuki ;^; Mam nadzieję, że wszystko z nią będzie dobrze ;-; Kakashi musi dokopać tym g@#%&m -,- parszywe mendy -,- Zaczynam się corazbardziej umacniać w nienawiści do Saska -,- wkurza mnie tak że chej -,- Na miejscu Sakury to bym mu tak wlała, że wylądowałby w Sunie -,- Parszywa gnida -,- No ale się cieszę, że Sakurci jest z Sorą :3 No nic... czekam na nn ;) już się doczekać nie mogę :D Pozdrawiam i papapa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, nagmatwałam, ale to rodzina Hatake, w niej nic nie może pójść tak, jak powinno. Widzę, że ty też nie znosisz Sasuke, i tak, ile razy chciałam, zeby ktoś mu dokopał, ale nie, bo to Uchiha, oni mają przywilej nietykalności przez sprawiedliwość... Co do epitetu też się zgadzam.

      Usuń
  4. za przeproszeniem ja***dole co za sku***el z tego Sasuke niech smaży się w piekle
    hahaha (morderczy śmiech)
    rozdział jak zwykle bardzo mi się podoba ;*
    /Nat =^.^=

    OdpowiedzUsuń

Reklama

CREATED BY
Mayako