3/07/2014

24. Gniew Hokage.

  Z każdą chwilą byłam coraz bardziej przerażona. Co będzie, jak dotrzemy na miejsce? I jak to się wszystko skończy? 
  Siedziałam ojcu na ramionach, a on biegł przed siebie, nie zwracając uwagi na pozdrowienia mieszkańców. Mogłam się tylko domyślać, jak bardzo był wściekły. Obejmując go za szyję, czułam, jak mięśnie jego szczęki zaciskają się i rozluźniając. Powierciłam się, szukając wygodniejszego miejsca. Nagle ojciec zatrzymał się gwałtownie.
- Cholera - powiedział cicho.
- Co się stało? - zapytałam.
- Gai na horyzoncie.
  Rzeczywiście. W oddali zauważyłam charakterystyczną fryzurę rywala mojego ojca. Na szczęście nie widział nas, ale tata i tak wolał nie dopuścić do spotkania, dlatego skręcił w jakąś uliczkę, po czym przyspieszył. Musiał to być jakiś skrót, bo po kilku minutach stanęliśmy przed rezydencją klanu Yamada, która była co najmniej dwa razy większa od mojego domu. Słońce odbijało się od krwistych dachówek. Słychać było ciche pluski, prawdopodobnie fontanny. Ogród otaczający dom był w nieskazitelnym stanie. Gdzieniegdzie rosły sosny japońskie, które dawały nieco cienia. Cała rezydencja ogólnie prezentowała się bardzo dobrze, ale czego można się spodziewać po bogatym, acz niezbyt popularnym klanie? Ojciec zsunął mnie delikatnie ze swoich barków, wziął za rękę i wprowadził na teren posesji. Podeszliśmy do drzwi, a tata zapukał głośno. Z początku nikt nam nie otwierał, jednak po chwili drzwi się otworzyły, a w progu stanęła młoda dziewczyna, może dwudziestoletnia. Czarne oczy wpatrywały się w nas z niedowierzaniem. Po chwili jednak oprzytomniała i odezwała się:
- Hokage - sama, co pana sprowadza do naszej rezydencji?
- Twoja siostra - odparł krótko.
- W takim razie zapraszam - odsunęła się, by nas wpuścić do środka. Wystrój domu również zwalał z nóg, ale w tym złym znaczeniu. Moim zdaniem meble były kiczowate, a obrazy na ścianach po prostu brzydkie.
- Zaraz zawołam ojca - powiedziała dziewczyna i zniknęła.
  Staliśmy tak, czekając i rozglądając się po domu. Ziewnęłam. Nudziło mi się, chciałam coś poczytać. Nagle usłyszałam kroki. Z sąsiedniego pokoju wyszedł wysoki mężczyzna o czarnych włosach i oczach. Jego twarz wykrzywił grymas wściekłości, przez co wyglądał na jeszcze grubszego niż był.
- Dzień dobry, Czcigodny! - przywitał się ironicznie i uśmiechnął się do mnie. Zadrżałam. Ten człowiek przerażał mnie.
- Eizo Yamada. Jakże miło cię widzieć - powiedział ojciec równie ironicznie - Zmieniłeś się przez te dwadzieścia lat. Przybyło ci tu i ówdzie.
  Domyśliłam się, że mój ojciec i ojciec Suko nie lubili się już za czasów szkolnych.
- Co cię do mnie sprowadza? - zapytał Yamada, zakładając ręce na swoim pokaźnym brzuchu.
- Nic takiego... Ale jeśli chcesz wiedzieć, to twoja córka skrzywdziła Yuki, więc sam rozumiesz, nie mogę tego puścić płazem...
- Sugerujesz, że Suko... - warknął grubas.
- Ja nic nie sugeruję, ja to wiem. A teraz pozwól, że wyjaśnimy tę sprawę.
- Nie będę niczego wyjaśniał! - krzyknął Yamada - Moja córka nic nie zrobiła!
- To w takim razie ją tu zawołaj. - mój ojciec uniósł brwi.
Yamada posłał mu spojrzenie pełne nienawiści, po czym zawołał:
- Suko! Chodź tutaj!
  Po chwili przybiegła. Gdy tylko ją zobaczyłam, wściekłam się, ale starałam się tego nie pokazywać. Dziewczynka stała, trzymając ręce za plecami, mając na twarzy minę niewiniątka. Wiedziałam jednak, że to były tylko pozory.
- Powiedz naszemu kochanemu Hokage, czego nie zrobiłaś, Suko - powiedział jej ojciec, uśmiechając się do niej.
Dziewczynka popatrzyła na niego pytająco.
- Ja nic nie zrobiłam, to Yuki była dla mnie niedobra, pobiła mnie... - po jej twarzy spłynęło kilka łez.
  Zacisnęłam dłonie w pięści.
- Od początku jest dla mnie wredna, bo... bo wie, że jestem od niej... od niej lepsza... zazdrości mi i się mści...
- Nieprawda! - wrzasnęłam, robiąc krok w jej kierunku - Nie kłam, Suko! Powiedz prawdę!
- Kiedy to jest prawda...
  Nie wytrzymałam, rzuciłam się na nią. Upadłyśmy na podłogę, a Suko posłała mi swój drwiący i pełen fałszywości uśmiech. Turlałyśmy się, a nasi ojcowie również doskoczyli do siebie, ale nie doszło między nimi do walki. Kątem oka zauważyłam, jak ojciec Suko chwyta mojego za kołnierz i wrzeszczy prosto w twarz. Nie słuchałam jednak, co do siebie krzyczą, ponieważ byłam pochłonięta szarpaniną z Suko, która próbowała podbić mi oko i równocześnie wyrwać włosy. Prawą dłonią uderzyłam ją w brzuch, na co ta się skuliła. Zrzuciłam ją z siebie.
- W co ty chcesz mnie wrobić? - mruknęłam - Wiesz co? Nieważne, mam to gdzieś, ale powinnaś wiedzieć, że nic ci to nie da. Nie stosuj na mnie tych swoich gierek, bo naprawdę pożałujesz. Nie jestem taka jak Shun czy Akiko, których zmanipulowałaś. Na mnie to nie przejdzie, uwierz mi.
  Yamada podniosła się chwiejnie i splunęła na podłogę.
  Odwróciłam się w stronę ojca. Właśnie mówił Do Eizo, że za to, że się na niego rzucił z pięściami, posądzi go o zdradę stanu. Uśmiechnęła się na samą myśl. Może sprawiedliwość jest jednak na tym świecie?
  Pod naciskiem mojego ojca, Suko powiedziała całą prawdę. Tata zawiesił ją w prawach ucznia Akademii, mówiąc:
- Nie myśl, Suko, że robię to tylko ze względu na moją córkę. Powinnaś wiedzieć, że zamierzam chronić każdego mieszkańca  Konoha, nawet ciebie.
  Po tym krótkim przemówieniu wyszliśmy z domu i udaliśmy się do Ichiraku Ramen, gdzie najpewniej przebywał Naruto.

~*~

Tydzień później
 
  Słońce dopiero co wschodziło, ale ja już nie spałam. Przytuliłam się do misia, myśląc o tym, co znów zrobi Suko. Ale po co? Co mi to da? 
  Przekręciłam się na bok, oglądając, jak słońce z każdą chwilą wznosiło się coraz wyżej i wyżej. Nagle usłyszałam ciche miauknięcie. Uśmiechnęłam się, ponieważ Kuroi, moja kotka, która wskoczyła na moje łóżko, przydreptała do mnie i miauknęła, patrząc na mnie swoimi granatowymi oczami, po czym zaczęła ugniatać pościel, by w końcu zwinąć się w kłębek przy mojej głowie. Podrapałam ją za uchem, a ona zaczęła mruczeć. Ogrzewała mnie swym ciepłym ciałem, przez co na nowo zasnęłam.

- Obudź się! - usłyszałam - Wstawaj, młoda!
  Niechętnie otworzyłam oczy. Nade mną pochylał się wujek Sora, który uśmiechał się życzliwie.
- Co? - wymamrotałam, przetarłam oczy, po czym przeciągnęłam się, ziewając. Zwlokłam się z łóżka i mrucząc pod nosem, udałam się do łazienki. Zamknęłam drzwi i podeszłam do umywalki. Odkręciłam kran, a po chwili przemywałam twarz. Lodowata woda ocuciła mnie trochę. Po paru minutach byłam już na tyle przytomna, by zejść na dół do kuchni i przy okazji nie wywalając się na schodach. 
  Usiadłam przy stole, gdzie stał już talerz pełen kanapek. Wyciągnęłam rękę po jedną z nich, a wtedy moje długie srebrne włosy weszły mi do oczu, nosa i ust, czyli tam, gdzie nie powinny. Warknęłam w duchu. Właśnie dlatego nie lubiłam nosić ich rozpuszczonych, a po drugie to było bardzo niepraktyczne. Ale mimo tego nie ścięłam ich. Zarzuciłam włosy na plecy i ponownie zabrałam się do jedzenia.
  Po skończonym posiłku bez słowa poszłam się ubrać. Pożegnałam się jeszcze z wujkiem Sorą i powlokłam się do szkoły. Byłam poirytowana coraz bardziej, ponieważ włosy z każdą chwilą wpadały mi coraz bardziej do oczu. Kupiłam sobie gumkę do włosów, którą od razu je związałam. Od razu lepiej. W tym samym momencie zauważyłam drobnego czarnowłosego chłopca, który szedł w moim kierunku. Grzywka opadała mu na oczy, ale i tak mogłam dostrzec soczyście niebieskie tęczówki, które się pod nią ukrywały. Przyglądałam się chłopcu tak długo, aż w końcu mnie zauważył, po czym zatrzymał się, a jego blade policzki przybrały barwę szkarłatu. Wzrok chłopca uciekł w bok. Patrzyłam na niego z zaciekawieniem.
- Y - Yuki... - wymamrotał, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
- Skąd wiesz, jak się nazywam? - zapytałam.
- Chodzimy razem do klasy i... i... lepiej już pójdę... - zająknął się, po czym próbował mnie wyminąć szerokim łukiem, ale złapałam go za ramię.
- Jak się nazywasz?
- Ka - Karasu Hyuuga - powiedział na jednym wdechu.
  Jego nazwisko nie było mi obce. Bez wątpienia to on był tym chłopcem, który uzyskał trzeci najlepszy wynik z egzaminu, a poza tym na pewno był spokrewniony z Hinatą. 
  Jeszcze raz przyjrzałam się jego oczom. Coś mi tu nie pasowało. Karasu miał granatowe oczy, a członkowie klanu Hyuuga białe. Może był adoptowany?
- Nie jestem czystym członkiem klanu - czytał mi w myślach czy co? Odetchnął głęboko. - Mój ojciec opuścił klan, po tym, jak reszta dowiedziała się o jego związku z kobietą spoza rodziny. Nie utrzymujemy z nimi kontaktu, choć słyszałem o pannie Hinacie czy panu Nejim.
- Czemu mi to mówisz? - zapytałam, spoglądając na niego ukradkiem.
  Karasu znów się zarumienił.
- Bo czuję, że... że mogę ci ufać, Yuki - odparł.
- Ale czemu mnie? - nie mogłam tego zrozumieć.
- Nie jesteś taka jak Shun czy Suko. Oni zaczęliby się ze mnie śmiać, gdybym im to powiedział.
  Może coś w tym było, w tym, co powiedział Karasu.
- To nie jest śmieszne. Ten, kto się śmieje z takich rzeczy, jest skończonym idiotą - mruknęłam. Chłopiec uśmiechnął się do mnie.
  Przez parę minut staliśmy w ciszy, ale gdy zorientowałam się, że zaraz spóźnimy się do szkoły, pociągnęłam Karasu za rękę i pobiegliśmy w stronę Akademii. Zdążyliśmy przed samym dzwonkiem. Odetchnęłam z ulgą, ale niedługo mogłam się tym cieszyć, ponieważ w naszym kierunku biegła moja przyjaciółka Mizuko, która widząc nasze złączone dłonie, zrobiła zdziwioną minę i wrzasnęła, że jesteśmy parą. Zaśmiałam się cicho, a potem odpowiedziałam, żeby nie gadała głupot. W tym samym momencie, mogłabym przysiąc, Karasu zarumienił się i spuścił głowę, Mizuko natomiast zaczęła udawać wróżbitkę, przepowiadając nam przyszłość w stylu: "Wy kiedyś będziecie parą". Przewróciłam oczami. Niech sobie gada, co chce, jeśli jej to sprawi przyjemność, ja jednak nie zamierzałam się tym przejmować.

  Lekcje skończyły się szybko i byłam zdziwiona, że Suko nie przyczepiła się do mnie. Co prawda przyglądała mi się ukradkiem. Zdołałam dostrzec to kątem oka. Jednak jak tylko przenosiłam na nią wzrok, odwracała się do Akiko. Dlaczego ona mnie tak nienawidziła? Co jej takiego zrobiłam, że tak się do mnie odnosiła? Może dlatego, że wywróciła się o moje nogi w dniu egzaminów albo przez to, że pokonałam ją podczas tego sparingu. Nie wiem, ale być może to jej ojciec nakłonił Suko do czegoś takiego. Widziałam przecież, jak zareagował. Odetchnęłam głęboko. Nie chciałam robić sobie wrogów, ale najwyraźniej nie dało się ich nie mieć. "Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał cię pogrążyć" - dopiero teraz zrozumiałam słowa mojego ojca, który powiedział mi je przed egzaminem do Akademii. Miał rację i to całkowitą.

~*~

  Wróciłam do domu zmęczona i niewyspana. Ziewałam co chwila, ale nie poszłam na górę, by się położyć. Udałam się do kuchni, otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam karton mleka. Oderwałam koniuszek i napiłam się prosto z opakowania. Nagle usłyszałam szczęk zamka. Szybko schowałam karton do lodówki i otarłam usta dłonią. W tej samej chwili do kuchni wszedł ojciec. Uśmiechnął się do mnie, po czym przyklęknął i pocałował w czoło.
- Jesteś głodna? - zapytał.
  Pokręciłam głową. Nie miałam apetytu. Ojciec spojrzał na zegar wiszący w kuchni. Zmarszczył brwi i podrapał po głowie.
- Mamy nie ma?
- Nie, tato. Dom był zamknięty, a czemu pytasz? - spojrzałam na niego. W kąciku prawego oka pojawiło się kilka zmarszczek. W ciągu ostatnich miesięcy miał mnóstwo roboty, przez co prawie codziennie wracał do domu wykończony. Nie miał nawet czasu, by zająć się swoimi dziećmi. Mama też się o niego martwiła. Próbowała go przekonać do rezygnacji ze stanowiska, ale on upierał się, że da radę i nic mu nie jest. Dziś był bardziej wyczerpany niż zwykle. Usiadł ciężko na krześle, zdjął ochraniacz i przetarł oczy, pod którymi miał straszliwe sińce. Skórę twarzy miał poszarzałą i woskowatą.
- Minato - sensei zaprosił nas dziś na obiad. Chce nam kogoś przedstawić - powiedział zmęczonym głosem. - Musimy tylko poczekać na mamę...
Przyjrzałam się mu. Wydawało mi się, że z każdą chwilą wygląda coraz gorzej. Ojciec westchnął głośno, a potem wyciągnął się na krześle ta mocno, że coś trzasnęło mu w plecach. Na jego twarzy przez chwilę malował się ból, ale po chwili zniknął. Coś było nie tak. Nie wiedziałam tylko co.

~*~

  Naruto po raz kolejny opowiadał historyjkę, z której wszyscy się śmiali, również ja. Była to jednak dobra mina do złej gry. Tak naprawdę to wcale nie było mi do śmiechu. Martwiłam się o ojca. A zresztą nie tylko ja. Naruto mimo dobrego humoru obserwował mojego tatę. Tak samo wujek Minato. Ojciec nie zwracał na to jednak uwagi albo naprawdę nic nie zauważał. Obejmował ręką Kazukiego, który ułożył swoją malutką główkę na jego ramieniu. Widocznie mój brat też coś wyczuwał, bo płakał cichutko. Gdy mama zapytała się ojca, czy dobrze się czuje, ten tylko posłał jej słaby uśmiech. Mama jednak nie dała się na to nabrać, przygryzła wargę, a w oczach pojawiły jej się łzy. W tym samym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Wujek Minato wstał z krzesła i pędem poszedł otworzyć. Do moich uszu dotarł stukot obcasów i wesoły śmiech młodej kobiety. Chwilę później wujek wrócił w towarzystwie pięknej blondynki o zielonych oczach, która uśmiechała się do nas.
- To jest Hana, moja dziewczyna. - powiedział Namikaze, lekko się rumieniąc. Hana szturchnęła go w ramię i posłała mu rozbawione spojrzenie.
- Narzeczona - poprawiła.
- Dzień dobry. - przywitałam się, uśmiechnęłam się do niej. Sprawiała wrażenie bardzo miłej osoby. Kobieta jak tylko mnie zobaczyła, pisnęła z zachwytu.
- To ty musisz być Yuki! -  podeszła do mnie i potargała po włosach. - Jakaś ty śliczna! - poczułam, że się rumienię. - Minato tyle dobrego mi o tobie opowiadał... Ale mogę się założyć, że jesteś jeszcze zdolniejsza niż myślałam.
  Na wieść o tym zdołałam wybełkotać tylko coś w rodzaju: "Yhy...aha". Naprawdę, bardzo inteligentnie... Jeszcze Hana pomyśli, że wujek Minato ją okłamał. Jednak kobieta nie zwróciła uwagi na mój bełkot, tylko powiedziała, że jestem bardzo skromna. No coś takiego!

  Szczęk noży i widelców roznosił się echem po pokoju. Kazuki spał na kanapie, a ja pilnowałam go, żeby nie spadł. Wzięłam do ręki jedną z jego zabawek i zaczęłam ją oglądać. To była ta sama grzechotka, którą dostałam na urodziny. Było nawet małe wgniecenie. Zdarzyło się to po tym, jak tata dał mi kaszkę o smaku, którego nie lubiłam. Rzuciłam wtedy zabawką o podłogę, przez co zrobiło się w niej małe wgniecenie. Sama tego nie pamiętałam, ale rodzice mi o tym opowiadali.
  Ukradkiem przyjrzałam się ojcu. Kilka kropel potu spłynęło mu po twarzy. Mama pogładziła go po dłoni, a ojciec uśmiechnął się do niej. Nagle zauważyłam coś niepokojącego. Strużka krwi wypłynęła ojcu z ucha.
- Kakashi! - krzyknęła mama, zrywając się z krzesła. Wszyscy pozostali zamarli. Nagle krew trysnęła nie tylko z ucha, ale i nosa oraz kącików oczu. Ojciec wyglądał, jakby płakał krwią.
Wrzasnęłam, kiedy oczy wywróciły mu się na wierzch, a potem ojciec upadł na podłogę nieprzytomny. Kazuki obudził się i w całym domu słychać było mój wrzask i jego donośny płacz. W tym momencie nie wiedziałam jeszcze, że mój ojciec umiera.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, wydaje mi się, że za dużo się dzieje w tym rozdziale. Znowu... No ale nic, liczy się tylko Wasza opinia.
Muszę się pochwalić =D Mam jutro urodziny! W Dzień Kobiet! Tak wiem, straszne, nie? Dlatego z okazji tego święta życzę wszystkim kobietom (i nie tylko) spełnienia marzeń, samych sukcesów, zdrowia, miłości i szczęścia.
Dedykacja jak zwykle dla Akari, Hany, Dżeli, Magdy, Marty, Natki, Ruminina i... nie wiem kogo. I tak tego nikt nie czyta =D
A teraz taki mały bonusik:


Taki romantic Kakashi na Dzień Kobiet. (całkiem ładny obrazek)
 PS Tak się dzisiaj czułam, kiedy przyjaciel dawał mi prezent w szkole, choć nie prosiłam go o to:


2 komentarze:

  1. jeeej fajny rozdziałek =) tylko końcówka jest szmutna ;C czemu?!
    ehhh nie mam weny by ci isę rozpisać więc ci życzę naj naj najlepszego! <3
    oraz innym dziewczynom z okazji dnia kobiet ;)
    a i dziękuje za dedyk xd oczywiście powodzenia w pisaniu przy następnym rozd c;
    i jeszcze jedno obrazki są szczere i sweet <33

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc ciesz się albo i nie, emocję są do twego wyboru ponieważ wreszcie ukończyłam czytać twego bloga!< oczywiście pominnmy fakt iż czytam go od czterech miesięcy, ale ci...>
    To może przejdę do notki... Tak jak ci napisałam na gg widzę podtekst erotyczny w tym zdaniu
    "- Suko! Chodź tutaj!"~no sorry, ale TO jest bardzo widoczny podtekst!
    Kakashi! Nie! Rani i co ty teraz zrobisz?! No co?!
    Dzięki za Dedykację ^^
    Hinata! I Love You <3
    Mam nadzieje, że będzie u ciebie NaruHina?
    Minato! Debilu! Już nie jesteś w dziesiątce facetów z "Naruto" których kocham! Kushinę zdradziłeś! Z jakąś Haną!? Serce mi złamałeś!
    No dobra, to ja kończę bo... Mam ochotę na Hentaia w wykonaniu facetów! Tak wiem obecnie przeskakuje na Yaoi ^^
    No to pozdrawiam i czekam na szybkiego next'a
    Kisu :*

    OdpowiedzUsuń

Reklama

CREATED BY
Mayako