10/19/2013

21. Demon.


 Jeśli boisz się śmierci i trzymasz się kurczowo życia, to widzisz jak demony ci je wyrywają, ale jeśli pogodzisz się ze śmiercią, to demony stają się aniołami, które uwolnią cię od życia na ziemi.~ Ludwg Erhard


Obudziło mnie czyjś głos. Otworzyłam oczy, stwierdzając, że całą noc przespałam ze świadomością, że nie wypadłam najgorzej podczas tych całych egzaminów wstępnych.
- Yuki, wstawaj! - matka krzyczała na cały dom, po czym weszła do pokoju i uśmiechnęła się do mnie, stając przy moim łóżku.
- Która godzina? - wymamrotałam, wtulając nos w poduszkę, przez co brzmiałam, jakbym miała zatkany nos.
- Siódma, wstawaj Yu. - odparła, odkrywając mnie. Jęknęłam. Tak dobrze mi się spało...
- Yu, wstawaj, bo nie zdążysz do szkoły. - powiedziała - Chyba nie chcesz się spóźnić pierwszego dnia, co?
Zakryłam twarz poduszką. Nie chce mi się wstawać, nic mi się nie chce... ale niechętnie zwlokłam się z łóżka, po czym przecierając oczy, zeszłam na dół. Przechodząc koło lustra wiszącego na ścianie, zauważyłam swoje podkrążone oczy i trupio bladą cerę. Ale moja powierzchowność to nie było wszystko, co mnie wyróżniało, zaczynając od tego, że nie jestem taka jak pozostali mieszkańcy Konoha - byłam jinchuuriki. Do nas zaliczał się jeszcze Naruto posiadający Kuramę i moja matka, w której wnętrzu znajdowała się połowa czakry Nibiego. Jeśli chodzi o moją rodzinę, to miałam małego braciszka, Kazukiego, którego nie lubiłam, bo ciągle płakał, lecz to normalne, jak ma się tylko dwa miesiące. A co do moich rodziców, to mama pracowała w Akademii, a ojciec Hokage. Nagle poczułam apetyczny zapach sadzonych jajek. Pobiegłam prosto do kuchni i zajęłam miejsce przy stole, słysząc rozmowę taty z moim wujkiem. Rozmawiali o tegorocznych absolwentach Akademii.
- Jak się spało, skarbie? - zapytał mnie ojciec, przewracając na patelni jajko. Ziewnęłam przeciągle.
- Dobrze. - odparłam. Po chwili do kuchni weszła moja mama z Kazukim na rękach, który ssał łapczywie swoją rączkę. Był to znak, że jest głodny. Chwilę później wujek Sora odwrócił się do mnie i zaczął śmieć.
- Co ty masz na głowie? - zapytał głośno. Uniosłam dłoń w kierunku swoich włosów.
- Gniazdo, bodajże. - mruknęłam.
Przede mną pojawił się talerz ze śniadaniem. Błyskawicznie pochłonęłam jajka. Tak naprawdę to mogłam zjeść z pięć takich wielkich porcji, a i tak byłam chuda. Oblizałam się po skończonym posiłku.
- Jeżeli się najadłaś, to idź się przebrać i sprawdź, czy wszystko spakowałaś, bo przed ósmą musisz być w szkole. - powiedział ojciec, uśmiechając się do mnie.
- Jasne. - powiedziałam i już po chwili mnie nie było.

~*~


Miałam na sobie dość proste ubranie składające się z bluzki z naszytym symbolem klanu Hatake, czarnych getrów, które sięgały do połowy łydek, do tego standardowe obuwie shinobi. Swoje długie szare włosy spięłam w wysoki kucyk, ale i tak sięgały prawie do pasa. Do getrów przypięłam kaburę z shurikenami. Nagle drzwi od mojej sypialni się otworzyły, a do pokoju wszedł mój tata.

- Gotowa? - zapytał. Ubrany był w standardowy strój ninja Konoha, ale oprócz tego założył jeszcze biały płaszcz z napisem "Piąty Hohage" na plecach.
- Tak. - powiedziałam.
- No to zmykaj. - wyciągnął ręce, a ja przytuliłam się do niego mocno.

~*~


Po niedługim czasie szłam już w kierunku Akademii. Żałowałam, że nie wzięłam jakiegoś nakrycia głowy. Ten upał był nie do zniesienia... Idąć, wspominałam ostatnie słowa mojego ojca: "Nie daj się sprowokować". Postaram się, chyba że Suko znów obrazi moją rodzinę, pomyślałam. Po jakimś czasie ujrzałam charakterystyczną czerwoną czuprynę Yamady. Ona też mnie zauważyła, bo powiedziała coś do swojej koleżanki, na co ta zaczęła się śmiać.

- Hej, Hatake! - Suko krzyknęła tak głośno, że ludzie na ulicy zaczęli się oglądać na wszystkie strony w poszukiwaniu adresata - Niania z tobą nie przyszła?
Zacisnęłam zęby, cały czas posuwając się do przodu. Nie zamierzałam dać się sprowokować. Do moich uszu cały czas docierały przeróżne wyzwiska, jednak ja się wyłączyłam. W pewnym momencie na mojej twarzy pojawił się cień uśmiechu, bo przed budynkiem Akademii, który był już widoczny, stała Mizuko. Przyspieszyłam, a ona podbiegła do mnie, śmiejąc się. Uchiha nigdy nie traciła humoru.
- Yuki! - krzyknęła i przytuliła się do mnie. Zaskoczyło mnie to, bo niezbyt lubiłam tego typu zachowania.
- Ciekawe, kto będzie naszym nauczycielem? - zapytała mnie, po tym, jak Suko Yamada przeszła obok nas, cały czas się śmiejąc. Odprowadziłam ją wzrokiem.
- Nie wiem. - odparłam, wzruszając ramionami, co w moim przypadku oznaczało, że niewiele mnie to obchodzi. - Zastanawia mnie jednak jedna rzecz. - tu mój wzrok znów padł na Yamadę - Co z nią nie tak?
- Ale z kim? - Mizuko miała mało przytomne spojrzenie.
- Dobrze wiesz, z kim. - odparłam.
- Z Suko? - zapytała, po czym znów zaczęła się śmiać. - Może nam zazdrości? - dodała po głębszym zastanowieniu.
- Ale z jakiego powodu? - w sumie to nie powinno mnie to obchodzić, ale nie mogłam pohamować swojej ciekawości.
- Może tego, że ty, Yuki, jesteś córką Hokage, a ja należę do klanu Uchiha?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, wszystko możliwe.
Podczas gdy analizowałyśmy powody nienawiści Yamady, drzwi od Akademii otwarły się, a w progu stanął  mężczyzna. To nie był Umino, tylko ktoś inny. Wydawał się dość młody. Na głowie miał chustkę z emblematem Konoha, na nosie czarne okulary.
- O nie... - jęknęła Mizuko - Tylko nie Ebisu...
Ebisu? Co za Ebisu? Pierwszy raz słyszałam o kimś takim.
- Do szeregu zbiórka! - krzyknął nagle, a jego głos spowodował, że wnętrzności zawiązały mi się w supeł. Nikt nie raczył się ruszyć, wszyscy stali jak sparaliżowani. Wszyscy oprócz mnie i jakiegoś chłopaka o pomarańczowych włosach i brązowych oczach. Ręce trzymał w kieszeni, żując gumę.
- Facet, spokojnie, bo zmarszczki ci się porobią... - powiedział to na tyle głośno, że nawet ja to usłyszałam, choć byłam na drugim końcu szeregu. Spojrzałam na mojego nauczyciela. Z pozoru wydawał się opanowany, jednakże po chwili ruszył wściekłym krokiem na chłopca.
- Możesz to powtórzyć? - wysyczał przez zęby, stając naprzeciw niego.
- Mówiłem, żeby się pan tak nie denerwował, bo zmarszczki się panu porobią. - gdy to powiedział, wypuścił balon z ust, który pękł, częściowo zapaskudzając twarz Ebisu.
- Nazwisko i pięćset kółek dookoła szkoły! - mężczyzna wrzasnął przeraźliwie, najpierw czerwieniejąc, potem robiąc się fioletowym, aż w końcu bladym jak ściana.
- A na co panu moje nazwisko? Przecież i tak jestem nikim... - mruknął chłopiec - Ale jeżeli musi pan wiedzieć, to powiem - Yasuda Shun.
Po tym rozpoczął swoją karę.
- Żebyśmy się rozumieli, nie życzę sobie takiego zachowania! - nie wiadomo dlaczego, ale jego wzrok padł na mnie. Miałam nadzieję, że nie domyślał się, co przebywa w moim wnętrzu.. Po chwili udaliśmy się do naszej klasy. Ja cały czas myślałam o tym chłopcu o dziwnym kolorze włosów.

~*~


- Jak już zapewne wiecie, będę waszym nauczycielem w tej szkole aż do ukończenia przez was Akademii. Na pewno jesteście ciekawi, jak się nazywam... - zaczął mężczyzna - Otóż... - na tablicy napisał swoje imię: エビス. Mizuko miała rację. To był on.

- Powinniście też wiedzieć, ze jestem bardzo wymagającym nauczycielem i nie znoszę, jak ktoś zachowuje się tak, jak wasz kolega. Jeżeli ktokolwiek z was zacznie odbiegać od normy, samodzielnie wymierzę mu karę... - prześliznął po nas wzrokiem, i oczywiście musiał zatrzymać się na mnie.
- Czemu on się tak na ciebie patrzy? - szepnęła mi do ucha Mizuko.
- A bo ja wiem? - odpowiedziałam pytaniem. Nie podobało mi się to wszystko, bardzo nie podobało.
- Cisza! - Ebisu znów podniósł głos. - Uciszcie się, bo zaczynamy zajęcia! Temat lekcji brzmi: Techniki podmiany i ich zastosowanie.
Otworzyłam swoją książkę, po czym wyciągnęłam ołówek i zaczęłam notować, podczas gdy nasz kolega z klasy rozpoczynał kolejne już kółko wokół Akademii.

~*~


- To jest po prostu jakaś masakra... - jęknęła Mizuko, gdy siedziałyśmy podczas przerwy na obiad i jadłyśmy drugie śniadanie.

- O czym ty mówisz? - zapytałam, mając buzię pełną ryżu.
- O naszym nauczycielu. - westchnęła - Gorzej chyba być nie mogło.
- Mogło. - mruknęłam.
Spojrzała na mnie jak na waratkę.
- Spokojnie, żartowałam! - zaśmiałam się cicho. - Nie mogło być gorzej. Dzięki, tato! - dodałam.
Po moich słowach znów zabrałyśmy się do jedzenia.

~*~


Dwie godziny później skończyłam lekcje i zaczęłam się pakować, a potem mogłam ruszać do domu. Niestety nie mogłam, bo zatrzymał mnie Ebisu - sensei.

- Możemy porozmawiać, Hatake? - zapytał, nie patrząc mi w oczy.
- No dobrze... Ale muszę wracać do domu, rodzice zaczną się martwić. - wymamrotałam.
- To nie zajmie dużo czasu.
Sprawdziłam czy wszystko mam, czy nic nie zostało pod ławką. To właśnie wtedy usłyszałam:
- Jesteś jinchuuriki.
Podniosłam raptownie głowę, uderzając się o blat ławki. Potarłam obolałą głowę, mówiąc:
- Co pan sugeruje? - zapytałam.
- Ja nic nie sugeruję. Jesteś potworem. - spojrzał na mnie z obrzydzeniem.
Momentalnie się we mnie zagotowało.
- Nie jestem potworem! - krzyknęłam.
- Jesteś. Jesteś diabelskim pomiotem, demonem w ludzkiej skórze.
To już był szczyt. To już było dla mnie za wiele. Ogarnęła mnie taka furia, jak jeszcze nigdy do tej pory. Uspokój się, nakazywałam sobie, jednakże z każdą chwilą było tylko gorzej. Miałam wrażenie, że krew zmieniła się w ogień, powietrze wokół mnie nagrzało się do przeraźliwie wysokiej temperatury. Poczułam, że coś się działo z moimi oczami, bo wzrok mi się wyostrzył i widziałam detale, których nigdy wcześniej bym nie dostrzegała. Uszy przybrały kształt kocich, a zęby wydłużyły się. Paznokcie zmieniły mi się w pazury. Po tej jakże dziwnej przemianie nie pamiętałam już nic oprócz tego, że rzuciłam się na Ebisu - sensei.

Dedyk dla Martix, Hany, Natki i kochnego Anonimka, który pozostawił komentarz.

Jestem trochę zawiedziona Waszą aktywnością, pod poprzednim rozdziałem są tylko dwa komentarze... Nie jestem zadowolona, ale cóż zrobić... Do napisania!

3 komentarze:

  1. Spodobało mi się, że postanowiłaś napisać oczami Yuki. Fajnie, że przedstawiasz jej losy :)
    Rozdział był fajny. I nawet troche smutny. Kompletnie nie podobało mi sie zachowanie Ebisu do Yuki. Ja jako ciotka Hana jak dorwę tego debila to go zabiję gołymi rękoma. I to on będzie chodzącym potworem, a nie ona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, mi też się to nie podobało, jak Ebisu ją potraktował... Taki dupek z niego, ale nie mogłam go wybielić i zrobić z niego aniołka. Cieszę się, że Ci się podobała notka, bo ja nie do końca jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  3. zawsze na końcu jest dobra akcja hehe podoba mi sie ciekawe co dalej bedzie
    jakie ciski i w ogóle ekstra!!!
    powodzenia ;**

    OdpowiedzUsuń

Reklama

CREATED BY
Mayako