9/27/2013

20. "Nazywam się Mizuko Uchiha, a moim ojcem jest..."



Staliśmy przed budynkiem Akademii. Na dziedzińcu otaczającym szkołę był tłum ludzi. Shinobi jak i potencjalni kandydaci. Ci ostatni czekając na otwarcie drzwi, a co za tym idzie rozpoczęcie się testów, byli podenerwowani, a w oczach mieli łzy. Wszystkie te reakcje były całkowicie zrozumiałe, ponieważ Yuki była w niewiele lepszym stanie. Dziewczynka cała się trzęsła, trzymając mnie z dłoń. Ścisnąłem jej delikatnie palce.
- Wszystko będzie dobrze. – powiedziałem cicho – Nie denerwuj się…
Sora, mój brat, który też z nami przyszedł, westchnął.
- Łatwo ci powiedzieć, ty nie musiałeś przechodzić przez takie gówno, Kakashi. – wtrącił, wydmuchując dym z papierosa – Po jaką cholerę wymyśliłeś te testy? – po tych słowach znów się zaciągnął.
- Przestań się czepiać! – spojrzałem na niego. Byliśmy niemalże jednakowego wzrostu. Sora jednakże był niższy o centymetr. – Nie ja wprowadziłem te egzaminy. Ich początki sięgają panowania Czwartego…
Przerwało mi otwarcie drzwi szkoły. W progu stał nikt inny jak Iruka Umino. Mężczyzna uśmiechał się od ucha do ucha.
- Witam wszystkich zgromadzonych, a w szczególności młodych przyszłych adeptów Akademii Ninjutsu Konoha – zaczął – Zanim przejdziemy do testów, chciałbym opowiedzieć krótką historię szkoły…
Tu padł głośny jęk. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ta sama gadka rok w rok…
Po paru minutach Umino znów się odezwał.
- A teraz proszę kandydatów, aby udali się do sali 216 mieszczącej się na drugim piętrze budynku. Tam odbędzie się pierwszy egzamin.
Dzieciaki zaczęły żegnać się z rodzinami. Yuki zadrżała.
- Tato, ja tego nie zdam… - powiedziała, spoglądając ze strachem w Irukę.
- Oczywiście, że zdasz, młoda! – powiedział Sora – Skoro nawet ja zostałem shinobi, to ty… Zmiażdżysz wszystkich.
Dziewczynka przełknęła głośno ślinę, po czym uściskała każdego z nas i pobiegła w kierunku Akademii. Nie obejrzała się za siebie. Sora położył mi dłoń na ramieniu.
- No, no, bracie… Twoja ukochana córeczka dorasta… Niedługo i Kazuki zostanie shinobi, a Yuki za kilkanaście lat wyfrunie z domu, znajdzie sobie chłopaka, potem przyjdą dzieci, a ty staniesz się zgrzybiałym staruchem robiącym pod siebie. – dodał po chwili. Przewróciłem oczami.
- Na litość boską, Sora! Nie będę miał stu lat! Ja nawet nie dożyję! – szturchnąłem go lekko w ramię, na co chłopak się zaśmiał.
- No to pięćdziesiąt. – odparł, wzruszając ramionami.
- A żebyś wiedział… Tylko, że wcale a wcale mnie to nie zadowala…

                                                                 ~*~Yuki~*~

- Hatake Yuki! – usłyszałam niski głos, niewątpliwie należący do któregoś z egzaminatorów. Odetchnęłam głęboko, po czym otworzyłam drzwi od sali 216. Przy biurku siedziały dwie osoby. Jedną z nich był wysoki mężczyzna o twarzy poznaczonej bliznami. Ubrany był w czarny płaszcz członka Oddziału Wywiadowczego. To z pewnością był Ibiki Morino. Wiedziałam, że to był on, ponieważ opowiadał mi o nim ojciec. Drugiego z mężczyzn nie znałam.
- Dzień dobry. – przywitałam się pospiesznie. Nie chciałam, by pomyśleli, że córka Hokage nie jest nauczona kultury osobistej.
- Siadaj, Hatake! – Morino zmroził mnie wzrokiem. Wytrzymałam jego spojrzenie, choć czułam się nieswojo. Przez parę minut panowała nieznośna cisza, nawet ptaki za oknem umilkły, a atmosfera w pomieszczeniu robiła się coraz bardziej nieprzyjemna. Morino w końcu przerwał ją, chrząkając głośno.
- Masz pojęcie, że minimalny wiek przyjęcia do Akademii to pięć lat? – zapytał.
- Hai. – odparłam. Czyli mogą mnie nie przyjąć, ponieważ jestem za młoda. – Doskonale o tym wiem.
Mężczyzna posłał swojemu towarzyszowi znaczące spojrzenie, na co ten zadał kolejne pytanie.
- W takim razie dlaczego zdecydowałaś się przystąpić do testów?
- Wierzę, że dam sobie radę jako uczennica tej szkoły. Poradzę sobie ze wszystkim. – wyznałam twardo. Miałam już dość tego przesłuchania. Musiałam jednak trzymać język za zębami, bo te durne pytania były częścią testu.
- Powinnaś zdawać sobie sprawę, że żywot shinobi jest narażony na niejednokrotne ryzyko poniesienia ciężkich obrażeń, które mogą doprowadzić nawet do śmierci. Na pewno jesteś na to gotowa? – kontynuował Morino.
- Mówiłam przecież, że jestem! – nie wytrzymałam. Te pytania naprawdę doprowadzały mnie do szału. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam w okno. Patrząc w chmury leniwie sunące po niebie, usłyszałam skrobanie długopisu. Morino najpewniej wpisywał do dokumentów adnotacje, że kandydatka jest niezrównoważona psychicznie. Prychnęłam w duchu. Niech robią, co chcą, ale i tak zostanę shinobi.
- Dziękujemy, że zgodziłaś się odpowiedzieć na parę pytań. – odezwał się drugi z mężczyzn – Teraz proszę udaj się do drugiego pomieszczenia i poczekaj, aż rozpocznie się kolejna część egzaminu.
Wstałam z krzesła, a mężczyzna posłał mi ciepły uśmiech. Nie odwzajemniłam go. Od tej chwili nie będę taka miła. Weszłam do sali. Niewątpliwie znalazłam się w jakiejś klasie, ponieważ stoły były cofnięte pod okna i ściany, po to, by zrobić miejsce na środku. Młody mężczyzna stał oparty o ławkę. W poprzek nosa miał jasną bliznę, która odcinała się od jego ciemnej karnacji. Brązowe włosy miał spięte na czubku głowy, a ciepłe brązowe oczy spoglądały na mnie życzliwie. Rozpoznałam tego człowieka, to on wygłaszał mowę przed Akademią.
- Cześć, Yuki. – ten o dziwo mówił do mnie po imieniu – Nazywam się Umino Iruka i to ja będę przewodniczył w następnym egzaminie.
 Rozejrzałam się po Sali. Byłam ciekawa, co teraz mnie czeka. Może kolejne przesłuchanie, czy może jeszcze coś innego?
- Jesteś niezwykle podobna do ojca. – powiedział Iruka. Wzruszyłam ramionami. Możliwe, że byłam, jednak w tej chwili nie było to ważne.
- Może zaczniemy w końcu ten egzamin? – zapytałam, przeciągając się. Uśmiech znikł z twarzy mężczyzny. Umino podszedł do biurka, wziął do ręki kartkę i przejrzał ją. Na jego czole pojawiły się zmarszczki, przygryzł też wargę. Pokręcił głową, po czym odłożył papier. Chuunin kazał stanąć mi przed biurkiem. Pojęłam, że za chwilę zacznie sprawdzać moje umiejętności. Na jego znak miałam się zamienić w mojego ojca, znaczy się w Hokage. Ułożyłam dłonie w nieskomplikowaną pieczęć. Po chwili przed Iruką pojawiła się podróbka przywódcy wioski. Śniadoskóry mężczyzna podrapał się po brodzie. Obszedł mnie dookoła, mówiąc:
- No dobrze, umiesz tą technikę… Ale co z Bunshin no Jutsu? – posłał mi pytające spojrzenie – Czy jesteś w stanie… - nie dokończył zdania, ponieważ przed jego nosem pojawiło się pięć klonów o doskonałej jakości. Umino znów się podrapał, a potem zapisał coś na kartce, którą wcześniej trzymał w ręku, natomiast ja wycofałam technikę. Jeżeli nie dostanę za to maksimum punktów, to nie ręczę za siebie i swojego „potworka”. Na samą myśl o Biju, ścisnęły mi się wnętrzności. Przez cały ten okres, przez całe moje krótkie życie, demon cały czas siedział cicho, lecz nie byłam pewna, jak długo to potrwa.
- No dobrze, Yuki. – Umino westchnął – Możesz zejść na dół na plac treningowy. Tam odbędzie się ostatni test, a o wynikach dowiesz się później. – dodał.
Powtórnie wzruszyłam ramionami, ale w duchu cieszyłam się, że czeka mnie już tylko jeden test. Podeszłam o drzwi, nacisnęłam klamkę i żegnając się z Iruką, wyszłam z pomieszczenia. Wkrótce znalazłam się na podwórku otaczającym Akademię, a pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to dwa manekiny ustawione w pewnej odległości od siebie. Natomiast pod drzewem rosnącym nieopodal ujrzałam młodą kobietę o zaciętym wyrazie twarzy, która ostrzyła kunai o kunai. Gdy mnie spostrzegła, podniosła się z ziemi i posłała mi mrożący krew w żyłach uśmiech.
- No w końcu! – warknęła. Podeszła do mnie aby wcisnąć mi w dłoń trzy małe metalowe gwiazdki. – Chyba wiesz, co masz robić, prawda? – zapytała, mierząc mnie wzrokiem.
Nie odpowiedziałam, tylko stanęłam w pewnej odległości od pierwszego manekina, wycelowałam i rzuciłam shuriken. Broń trafiła z brzękiem w sam środek tarczy wymalowanej na manekinie. Kobieta widząc to, zapisała coś na kartce.
- Masz jeszcze dwie próby, mała! – powiedziała głośno. Chciałam jej odpyskować, jednakże pojęłam, że to nie byłby dobry pomysł. Doskonale też zdawałam sobie sprawę z tego, że kobieta jest nadzwyczaj niebezpieczna. Wzięłam do ręki kolejny shuriken. Ten w przeciwieństwie do poprzedniego był źle wyważony. Jeżeli miałam nim trafić, to musiałam sobie pomóc, dlatego wysłałam do shurikena odrobinę czakry. Zajarzył się niebieską poświatą. Rzuciłam nim, po raz kolejny trafiając do celu. Kobieta powtórnie zapisała coś na kartce.
- Ostatnia próba! – krzyknęła. Niestety tym razem użyłam zbyt dużo siły i metalowa gwiazdka minęła cel o dobre dziesięć centymetrów. Egzaminatorka podeszła do mnie, uśmiechając się pod nosem. – Możesz wracać, niedługo dowiesz się, jak kiepsko ci poszło, mała.
Ta kobieta jest pomylona, stwierdziłam. Nie patrząc na nią, udałam się z powrotem do Akademii.

~*~

Siedziałam pod ścianą, do nikogo się nie odzywając. Potencjalni kandydaci czekali z niecierpliwością na ogłoszenie wyników. Niektórzy bawili się nawet na korytarzu. Ziewnęłam. Gdybym tylko miała ze sobą jakąś książkę… Wtedy czas szybciej by mi płynął i nie byłabym taka śpiąca. Spojrzałam na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. Wskazywał 14:35. Za dwadzieścia pięć minut mieli podać wyniki, ale dla mnie było to już w sumie obojętne. Dla kogoś, kto czeka dwie i pół godziny, to naprawdę nie robiło zbyt dużej różnicy. Krzyki dzieciaków doprowadzały mnie powoli do szału. Wyciągnęłam przed siebie nogi i zamknęłam oczy. Chwilę później poczułam, że ktoś się przewraca. Przede mną leżała drobna dziewczynka o dziwacznych czerwonych włosach i zielonych oczach. Pocierała obolały łokieć.
- Uważaj! – syknęła.
Spojrzałam jej w oczy. Minę miała taką, jakby chciała mnie zabić samym wzrokiem.
- Na co? Przecież ja tylko siedzę… - odparłam, przeciągając się. – To ty powinnaś uważać, jak stawiasz stopy…
Wstałam powoli, a ona zrobiła to samo. Byłyśmy jednakowego wzrostu. Ja patrzyłam na nią obojętnie, lecz ona z nienawiścią.
- Uważaj, do kogo mówisz, Hatake Yuki. – powiedziała przez zęby. – Mój ojciec może zniszczyć twojego, radzę ci uważać…
Nie zdziwiło mnie to, że zna moje imię. Przecież mój ojciec był Hokage, to wszystko było zrozumiałe.
- A ty powinnaś wiedzieć, że nie doceniasz mojego klanu. – niepotrzebnie to powiedziałam, bo tylko rozwścieczyłam czerwonowłosą, która chwyciła mnie za bluzkę, lekko unosząc w górę.
- Zapamiętaj moje imię, Hatake. Yamada Suko. – po tych słowach puściła mnie i odeszła na koniec korytarza, nie oglądając się na mnie.
Ja natomiast przeklinałam swój długi język. Po co mówiłam to ostatnie? Chyba po to, by zyskać wroga. Innej możliwości nie było. Powtórnie usiadłam na podłodze, lecz tym razem podkurczyłam nogi. Ponownie zamknęłam oczy, wzdychając cicho. Nawet się nie zorientowałam, kiedy obok mnie ktoś przysiadł.
- Nienawidzę jej. – usłyszałam. Głos najpewniej należał do kolejnej dziewczynki. Obróciłam głowę. Na ławce siedziała czarnowłosa, zielonooka i śliczna osóbka. Na prawym rękawie bluzki miała przyszyty symbol klanu Uchiha. Mogła być kuzynką Sasuke, pomyślałam.
- Kogo? – zapytałam po chwili.
Spojrzała na mnie, unosząc brew.
- Kogo nienawidzisz? – ponowiłam pytanie.
- Tej małpy, która ci dokuczała. – odparła, uśmiechając się delikatnie. W policzkach pojawiły jej się dołeczki. – Suko Yamada. Wiecznie nadąsana, wiecznie czepiająca się i wiecznie opryskliwa.
Zaśmiałam się cicho. Uchiha miała poczucie humoru. W tym wszystkim przypominała mi wujka Sorę lub Naruto.
- Ale nie przejmuj się nią. Jak nie będziesz zwracać na nią i jej wybryki uwagi, odczepi się od ciebie. – powiedziała, cały czas się uśmiechając się.
- Wcale nie zamierzam. – mruknęłam.
Teraz to ona się zaśmiała.
- Aha, zapomniałabym. Jestem Uchiha Mizuko. – przedstawiła się.
Chciałam jej odpowiedzieć, lecz powstrzymała mnie.
- A ty z pewnością nazywasz się Yuki, córka naszego Hokage.
Przemilczałam. Zaczęła mi o sobie opowiadać. Okazało się, że Yamada jest sąsiadką Mizuko i nieraz się jej naprzykrzała. Czy chodziło o kota wędrującego po ich posesji, czy chociażby o to, że Mizuko była po prostu ich sąsiadką. Dziewczynka mieszkała sama z matką, ojca nigdy nie spotkała, jednakże słyszała o nim.
- Itachi Uchiha, tak nazywa się mój ojciec. – powiedziała z nienawiścią. A więc Sasuke nie był jej kuzynem, lecz wujkiem! Z tego, co zauważyłam, dziewczynka nienawidziła swojego ojca. Z pewnością za to, że nie interesował się ani nią, ani jej matką. Nie potępiałam jej za to. Z pewnością sama bym znienawidziła swojego ojca, gdyby zrobił mnie i mamie coś takiego. Siedziałyśmy w milczeniu, aż do ogłoszenia wyników. Na odchodnym Mizuko szepnęła mi na ucho:
- Powodzenia!
- Dzięki. – odparłam, udając się do Sali, przed którą czekaliśmy.
Od razu zaczęłam rozglądać się za listą przyjętych. Znajdując ją, zaczęłam szukać swojego nazwiska. W końcu znalazłam to, o co mi chodziło. Mój wzrok powędrował do liczby punktów zdobytych podczas tego egzaminu. Brakowało mi punktu do maksimum. Miałam 99 na 100 możliwych. Jednakże chwilę później się uśmiechnęłam, ponieważ była tylko jedna osoba lepsza ode mnie, na szczęście nie była to Yamada, tylko Mizuko. Za mną natomiast był chłopak o dość specyficznym imieniu – Karasu. Na nazwisko miał Hyuuga. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się. Za mną stał mój ojciec. Mój uśmiech natychmiast się powiększył.
- Tatuś! – wykrzyknęłam, rzucając mu się na szyję – Zdałam!
Przytulił mnie mocno do siebie, po czym pocałował w czubek głowy.
- Wiem, kochanie. – powiedział – A to, że nie zdobyłaś maksymalnej ilości punktów jeszcze o niczym nie świadczy.
- Ale myślałam, że nie zdam… - mruknęłam.
- Zdałabyś bez względu na wszystko.
- Tato? – zapytałam.
- Tak, śnieżynko? – uśmiechnął się do mnie.
- A upieczesz mi ciasto czekoladowe? – na samą myśl o tym zrobiłam się głodna.
Uniósł brwi.
- No, ale…
- Wiem, że niedawno je robiłeś z okazji urodzin mojego brata, ale proszę, zrób jeszcze jedno. – błagałam.
- No, dobrze. Zrobię ci to ciasto. – po tych słowach westchnął przeciągle.
- Tak! – krzyknęłam – Jesteś najlepszym tatusiem na świecie!
Po moim wybuchu radości, ojciec wziął mnie za rękę i wyprowadził ze szkoły. Jak tylko znaleźliśmy się na dworze, podniósł mnie i usadowił na swoich ramionach.
- Patrz, jaka teraz jesteś wysoka. – powiedział, śmiejąc się.
Ja również się zaśmiałam. W takich oto nastrojach poszliśmy do domu.

3 komentarze:

  1. Fajny ten rozdział jak fajnie zdała egzaminy i szkoła w sumie to nie wiem czy gratulować czy współczuć no ale bardzo interesujący rozdział pozdrawiam gorąco czekam z nie cierpliwością na nn .
    Martusia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawaj nową nocie bo nie wytrzymam!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. uuu Yuki dala czadu, oby tak dalej
    a te ostatnie bylo slodkie <3

    OdpowiedzUsuń

Reklama

CREATED BY
Mayako