Staliśmy
przed budynkiem Akademii. Na dziedzińcu otaczającym szkołę był tłum ludzi. Shinobi
jak i potencjalni kandydaci. Ci ostatni czekając na otwarcie drzwi, a co za tym
idzie rozpoczęcie się testów, byli podenerwowani, a w oczach mieli łzy.
Wszystkie te reakcje były całkowicie zrozumiałe, ponieważ Yuki była w niewiele
lepszym stanie. Dziewczynka cała się trzęsła, trzymając mnie z dłoń. Ścisnąłem
jej delikatnie palce.
-
Wszystko będzie dobrze. – powiedziałem cicho – Nie denerwuj się…
Sora,
mój brat, który też z nami przyszedł, westchnął.
-
Łatwo ci powiedzieć, ty nie musiałeś przechodzić przez takie gówno, Kakashi. –
wtrącił, wydmuchując dym z papierosa – Po jaką cholerę wymyśliłeś te testy? –
po tych słowach znów się zaciągnął.
-
Przestań się czepiać! – spojrzałem na niego. Byliśmy niemalże jednakowego
wzrostu. Sora jednakże był niższy o centymetr. – Nie ja wprowadziłem te
egzaminy. Ich początki sięgają panowania Czwartego…
Przerwało
mi otwarcie drzwi szkoły. W progu stał nikt inny jak Iruka Umino. Mężczyzna
uśmiechał się od ucha do ucha.
-
Witam wszystkich zgromadzonych, a w szczególności młodych przyszłych adeptów
Akademii Ninjutsu Konoha – zaczął – Zanim przejdziemy do testów, chciałbym
opowiedzieć krótką historię szkoły…
Tu
padł głośny jęk. Uśmiechnąłem się pod nosem. Ta sama gadka rok w rok…
Po
paru minutach Umino znów się odezwał.
-
A teraz proszę kandydatów, aby udali się do sali 216 mieszczącej się na drugim
piętrze budynku. Tam odbędzie się pierwszy egzamin.
Dzieciaki
zaczęły żegnać się z rodzinami. Yuki zadrżała.
-
Tato, ja tego nie zdam… - powiedziała, spoglądając ze strachem w Irukę.
-
Oczywiście, że zdasz, młoda! – powiedział Sora – Skoro nawet ja zostałem
shinobi, to ty… Zmiażdżysz wszystkich.
Dziewczynka
przełknęła głośno ślinę, po czym uściskała każdego z nas i pobiegła w kierunku
Akademii. Nie obejrzała się za siebie. Sora położył mi dłoń na ramieniu.
-
No, no, bracie… Twoja ukochana córeczka dorasta… Niedługo i Kazuki zostanie
shinobi, a Yuki za kilkanaście lat wyfrunie z domu, znajdzie sobie chłopaka,
potem przyjdą dzieci, a ty staniesz się zgrzybiałym staruchem robiącym pod
siebie. – dodał po chwili. Przewróciłem oczami.
-
Na litość boską, Sora! Nie będę miał stu lat! Ja nawet nie dożyję! –
szturchnąłem go lekko w ramię, na co chłopak się zaśmiał.
-
No to pięćdziesiąt. – odparł, wzruszając ramionami.
-
A żebyś wiedział… Tylko, że wcale a wcale mnie to nie zadowala…
~*~Yuki~*~
-
Hatake Yuki! – usłyszałam niski głos, niewątpliwie należący do któregoś z
egzaminatorów. Odetchnęłam głęboko, po czym otworzyłam drzwi od sali 216. Przy
biurku siedziały dwie osoby. Jedną z nich był wysoki mężczyzna o twarzy
poznaczonej bliznami. Ubrany był w czarny płaszcz członka Oddziału
Wywiadowczego. To z pewnością był Ibiki Morino. Wiedziałam, że to był on,
ponieważ opowiadał mi o nim ojciec. Drugiego z mężczyzn nie znałam.
-
Dzień dobry. – przywitałam się pospiesznie. Nie chciałam, by pomyśleli, że
córka Hokage nie jest nauczona kultury osobistej.
-
Siadaj, Hatake! – Morino zmroził mnie wzrokiem. Wytrzymałam jego spojrzenie,
choć czułam się nieswojo. Przez parę minut panowała nieznośna cisza, nawet
ptaki za oknem umilkły, a atmosfera w pomieszczeniu robiła się coraz bardziej
nieprzyjemna. Morino w końcu przerwał ją, chrząkając głośno.
-
Masz pojęcie, że minimalny wiek przyjęcia do Akademii to pięć lat? – zapytał.
-
Hai. – odparłam. Czyli mogą mnie nie przyjąć, ponieważ jestem za młoda. –
Doskonale o tym wiem.
Mężczyzna
posłał swojemu towarzyszowi znaczące spojrzenie, na co ten zadał kolejne
pytanie.
-
W takim razie dlaczego zdecydowałaś się przystąpić do testów?
-
Wierzę, że dam sobie radę jako uczennica tej szkoły. Poradzę sobie ze
wszystkim. – wyznałam twardo. Miałam już dość tego przesłuchania. Musiałam
jednak trzymać język za zębami, bo te durne pytania były częścią testu.
-
Powinnaś zdawać sobie sprawę, że żywot shinobi jest narażony na niejednokrotne
ryzyko poniesienia ciężkich obrażeń, które mogą doprowadzić nawet do śmierci.
Na pewno jesteś na to gotowa? – kontynuował Morino.
-
Mówiłam przecież, że jestem! – nie wytrzymałam. Te pytania naprawdę
doprowadzały mnie do szału. Założyłam ręce na piersi i spojrzałam w okno.
Patrząc w chmury leniwie sunące po niebie, usłyszałam skrobanie długopisu.
Morino najpewniej wpisywał do dokumentów adnotacje, że kandydatka jest
niezrównoważona psychicznie. Prychnęłam w duchu. Niech robią, co chcą, ale i
tak zostanę shinobi.
-
Dziękujemy, że zgodziłaś się odpowiedzieć na parę pytań. – odezwał się drugi z
mężczyzn – Teraz proszę udaj się do drugiego pomieszczenia i poczekaj, aż
rozpocznie się kolejna część egzaminu.
Wstałam
z krzesła, a mężczyzna posłał mi ciepły uśmiech. Nie odwzajemniłam go. Od tej
chwili nie będę taka miła. Weszłam do sali. Niewątpliwie znalazłam się w
jakiejś klasie, ponieważ stoły były cofnięte pod okna i ściany, po to, by
zrobić miejsce na środku. Młody mężczyzna stał oparty o ławkę. W poprzek nosa
miał jasną bliznę, która odcinała się od jego ciemnej karnacji. Brązowe włosy
miał spięte na czubku głowy, a ciepłe brązowe oczy spoglądały na mnie
życzliwie. Rozpoznałam tego człowieka, to on wygłaszał mowę przed Akademią.
-
Cześć, Yuki. – ten o dziwo mówił do mnie po imieniu – Nazywam się Umino Iruka i
to ja będę przewodniczył w następnym egzaminie.
Rozejrzałam się po Sali. Byłam ciekawa, co
teraz mnie czeka. Może kolejne przesłuchanie, czy może jeszcze coś innego?
-
Jesteś niezwykle podobna do ojca. – powiedział Iruka. Wzruszyłam ramionami.
Możliwe, że byłam, jednak w tej chwili nie było to ważne.
-
Może zaczniemy w końcu ten egzamin? – zapytałam, przeciągając się. Uśmiech
znikł z twarzy mężczyzny. Umino podszedł do biurka, wziął do ręki kartkę i
przejrzał ją. Na jego czole pojawiły się zmarszczki, przygryzł też wargę.
Pokręcił głową, po czym odłożył papier. Chuunin kazał stanąć mi przed biurkiem.
Pojęłam, że za chwilę zacznie sprawdzać moje umiejętności. Na jego znak miałam
się zamienić w mojego ojca, znaczy się w Hokage. Ułożyłam dłonie w
nieskomplikowaną pieczęć. Po chwili przed Iruką pojawiła się podróbka przywódcy
wioski. Śniadoskóry mężczyzna podrapał się po brodzie. Obszedł mnie dookoła,
mówiąc:
-
No dobrze, umiesz tą technikę… Ale co z Bunshin no Jutsu? – posłał mi pytające
spojrzenie – Czy jesteś w stanie… - nie dokończył zdania, ponieważ przed jego
nosem pojawiło się pięć klonów o doskonałej jakości. Umino znów się podrapał, a
potem zapisał coś na kartce, którą wcześniej trzymał w ręku, natomiast ja
wycofałam technikę. Jeżeli nie dostanę za to maksimum punktów, to nie ręczę za
siebie i swojego „potworka”. Na samą myśl o Biju, ścisnęły mi się wnętrzności.
Przez cały ten okres, przez całe moje krótkie życie, demon cały czas siedział
cicho, lecz nie byłam pewna, jak długo to potrwa.
-
No dobrze, Yuki. – Umino westchnął – Możesz zejść na dół na plac treningowy.
Tam odbędzie się ostatni test, a o wynikach dowiesz się później. – dodał.
Powtórnie
wzruszyłam ramionami, ale w duchu cieszyłam się, że czeka mnie już tylko jeden
test. Podeszłam o drzwi, nacisnęłam klamkę i żegnając się z Iruką, wyszłam z
pomieszczenia. Wkrótce znalazłam się na podwórku otaczającym Akademię, a
pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to dwa manekiny ustawione w pewnej
odległości od siebie. Natomiast pod drzewem rosnącym nieopodal ujrzałam młodą
kobietę o zaciętym wyrazie twarzy, która ostrzyła kunai o kunai. Gdy mnie
spostrzegła, podniosła się z ziemi i posłała mi mrożący krew w żyłach uśmiech.
-
No w końcu! – warknęła. Podeszła do mnie aby wcisnąć mi w dłoń trzy małe
metalowe gwiazdki. – Chyba wiesz, co masz robić, prawda? – zapytała, mierząc
mnie wzrokiem.
Nie
odpowiedziałam, tylko stanęłam w pewnej odległości od pierwszego manekina,
wycelowałam i rzuciłam shuriken. Broń trafiła z brzękiem w sam środek tarczy
wymalowanej na manekinie. Kobieta widząc to, zapisała coś na kartce.
-
Masz jeszcze dwie próby, mała! – powiedziała głośno. Chciałam jej odpyskować,
jednakże pojęłam, że to nie byłby dobry pomysł. Doskonale też zdawałam sobie
sprawę z tego, że kobieta jest nadzwyczaj niebezpieczna. Wzięłam do ręki
kolejny shuriken. Ten w przeciwieństwie do poprzedniego był źle wyważony.
Jeżeli miałam nim trafić, to musiałam sobie pomóc, dlatego wysłałam do
shurikena odrobinę czakry. Zajarzył się niebieską poświatą. Rzuciłam nim, po
raz kolejny trafiając do celu. Kobieta powtórnie zapisała coś na kartce.
-
Ostatnia próba! – krzyknęła. Niestety tym razem użyłam zbyt dużo siły i
metalowa gwiazdka minęła cel o dobre dziesięć centymetrów. Egzaminatorka
podeszła do mnie, uśmiechając się pod nosem. – Możesz wracać, niedługo dowiesz
się, jak kiepsko ci poszło, mała.
Ta kobieta jest pomylona,
stwierdziłam. Nie patrząc na nią, udałam się z powrotem do Akademii.
~*~
Siedziałam pod ścianą, do
nikogo się nie odzywając. Potencjalni kandydaci czekali z niecierpliwością na ogłoszenie
wyników. Niektórzy bawili się nawet na korytarzu. Ziewnęłam. Gdybym tylko miała
ze sobą jakąś książkę… Wtedy czas szybciej by mi płynął i nie byłabym taka
śpiąca. Spojrzałam na zegar wiszący na przeciwległej ścianie. Wskazywał 14:35.
Za dwadzieścia pięć minut mieli podać wyniki, ale dla mnie było to już w sumie
obojętne. Dla kogoś, kto czeka dwie i pół godziny, to naprawdę nie robiło zbyt
dużej różnicy. Krzyki dzieciaków doprowadzały mnie powoli do szału. Wyciągnęłam
przed siebie nogi i zamknęłam oczy. Chwilę później poczułam, że ktoś się
przewraca. Przede mną leżała drobna dziewczynka o dziwacznych czerwonych
włosach i zielonych oczach. Pocierała obolały łokieć.
- Uważaj! – syknęła.
Spojrzałam jej w oczy.
Minę miała taką, jakby chciała mnie zabić samym wzrokiem.
- Na co? Przecież ja tylko
siedzę… - odparłam, przeciągając się. – To ty powinnaś uważać, jak stawiasz
stopy…
Wstałam powoli, a ona
zrobiła to samo. Byłyśmy jednakowego wzrostu. Ja patrzyłam na nią obojętnie,
lecz ona z nienawiścią.
- Uważaj, do kogo mówisz,
Hatake Yuki. – powiedziała przez zęby. – Mój ojciec może zniszczyć twojego,
radzę ci uważać…
Nie zdziwiło mnie to, że
zna moje imię. Przecież mój ojciec był Hokage, to wszystko było zrozumiałe.
- A ty powinnaś wiedzieć,
że nie doceniasz mojego klanu. – niepotrzebnie to powiedziałam, bo tylko
rozwścieczyłam czerwonowłosą, która chwyciła mnie za bluzkę, lekko unosząc w górę.
- Zapamiętaj moje imię,
Hatake. Yamada Suko. – po tych słowach puściła mnie i odeszła na koniec
korytarza, nie oglądając się na mnie.
Ja natomiast przeklinałam
swój długi język. Po co mówiłam to ostatnie? Chyba po to, by zyskać wroga.
Innej możliwości nie było. Powtórnie usiadłam na podłodze, lecz tym razem
podkurczyłam nogi. Ponownie zamknęłam oczy, wzdychając cicho. Nawet się nie
zorientowałam, kiedy obok mnie ktoś przysiadł.
- Nienawidzę jej. –
usłyszałam. Głos najpewniej należał do kolejnej dziewczynki. Obróciłam głowę.
Na ławce siedziała czarnowłosa, zielonooka i śliczna osóbka. Na prawym rękawie
bluzki miała przyszyty symbol klanu Uchiha. Mogła być kuzynką Sasuke,
pomyślałam.
- Kogo? – zapytałam po
chwili.
Spojrzała na mnie, unosząc
brew.
- Kogo nienawidzisz? –
ponowiłam pytanie.
- Tej małpy, która ci
dokuczała. – odparła, uśmiechając się delikatnie. W policzkach pojawiły jej się
dołeczki. – Suko Yamada. Wiecznie nadąsana, wiecznie czepiająca się i wiecznie
opryskliwa.
Zaśmiałam się cicho.
Uchiha miała poczucie humoru. W tym wszystkim przypominała mi wujka Sorę lub
Naruto.
- Ale nie przejmuj się
nią. Jak nie będziesz zwracać na nią i jej wybryki uwagi, odczepi się od
ciebie. – powiedziała, cały czas się uśmiechając się.
- Wcale nie zamierzam. –
mruknęłam.
Teraz to ona się zaśmiała.
- Aha, zapomniałabym.
Jestem Uchiha Mizuko. – przedstawiła się.
Chciałam jej odpowiedzieć,
lecz powstrzymała mnie.
- A ty z pewnością
nazywasz się Yuki, córka naszego Hokage.
Przemilczałam. Zaczęła mi
o sobie opowiadać. Okazało się, że Yamada jest sąsiadką Mizuko i nieraz się jej
naprzykrzała. Czy chodziło o kota wędrującego po ich posesji, czy chociażby o
to, że Mizuko była po prostu ich sąsiadką. Dziewczynka mieszkała sama z matką,
ojca nigdy nie spotkała, jednakże słyszała o nim.
- Itachi Uchiha, tak
nazywa się mój ojciec. – powiedziała z nienawiścią. A więc Sasuke nie był jej
kuzynem, lecz wujkiem! Z tego, co zauważyłam, dziewczynka nienawidziła swojego
ojca. Z pewnością za to, że nie interesował się ani nią, ani jej matką. Nie
potępiałam jej za to. Z pewnością sama bym znienawidziła swojego ojca, gdyby
zrobił mnie i mamie coś takiego. Siedziałyśmy w milczeniu, aż do ogłoszenia
wyników. Na odchodnym Mizuko szepnęła mi na ucho:
- Powodzenia!
- Dzięki. – odparłam,
udając się do Sali, przed którą czekaliśmy.
Od razu zaczęłam rozglądać
się za listą przyjętych. Znajdując ją, zaczęłam szukać swojego nazwiska. W
końcu znalazłam to, o co mi chodziło. Mój wzrok powędrował do liczby punktów
zdobytych podczas tego egzaminu. Brakowało mi punktu do maksimum. Miałam 99 na
100 możliwych. Jednakże chwilę później się uśmiechnęłam, ponieważ była tylko
jedna osoba lepsza ode mnie, na szczęście nie była to Yamada, tylko Mizuko. Za
mną natomiast był chłopak o dość specyficznym imieniu – Karasu. Na nazwisko
miał Hyuuga. Nagle poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam się. Za mną
stał mój ojciec. Mój uśmiech natychmiast się powiększył.
- Tatuś! – wykrzyknęłam,
rzucając mu się na szyję – Zdałam!
Przytulił mnie mocno do
siebie, po czym pocałował w czubek głowy.
- Wiem, kochanie. –
powiedział – A to, że nie zdobyłaś maksymalnej ilości punktów jeszcze o niczym
nie świadczy.
- Ale myślałam, że nie
zdam… - mruknęłam.
- Zdałabyś bez względu na
wszystko.
- Tato? – zapytałam.
- Tak, śnieżynko? –
uśmiechnął się do mnie.
- A upieczesz mi ciasto
czekoladowe? – na samą myśl o tym zrobiłam się głodna.
Uniósł brwi.
- No, ale…
- Wiem, że niedawno je
robiłeś z okazji urodzin mojego brata, ale proszę, zrób jeszcze jedno. –
błagałam.
- No, dobrze. Zrobię ci to
ciasto. – po tych słowach westchnął przeciągle.
- Tak! – krzyknęłam –
Jesteś najlepszym tatusiem na świecie!
Po moim wybuchu radości,
ojciec wziął mnie za rękę i wyprowadził ze szkoły. Jak tylko znaleźliśmy się na
dworze, podniósł mnie i usadowił na swoich ramionach.
- Patrz, jaka teraz jesteś
wysoka. – powiedział, śmiejąc się.
Ja również się zaśmiałam.
W takich oto nastrojach poszliśmy do domu.
Fajny ten rozdział jak fajnie zdała egzaminy i szkoła w sumie to nie wiem czy gratulować czy współczuć no ale bardzo interesujący rozdział pozdrawiam gorąco czekam z nie cierpliwością na nn .
OdpowiedzUsuńMartusia :)
Dawaj nową nocie bo nie wytrzymam!!!
OdpowiedzUsuńuuu Yuki dala czadu, oby tak dalej
OdpowiedzUsuńa te ostatnie bylo slodkie <3