4/24/2013

One - shot. Fragment.

Po trzech latach nieobecności w końcu dotarłam do Konoha - gakure, mojej rodzinnej wioski. Niemalże całkowicie zapomniałam, jak tu jest pięknie. Ta trawa i okoliczne lasy pełne dzikiej zwierzyny i aromatycznych ziół... Zupełne przeciwieństwo Suna.
Ale nie tylko za wioską tęskniłam.
W Konoha zostawiłam wszystkich swych przyjaciół.
Postanowiłam udać się do Ichiraku Ramen. Jak zwykle pracował na pełnych obrotach.
Usiadłam na krzesełku i zamówiłam dużą porcję o smaku miso.
To właśnie wtedy usłyszałam:
- Dwie michy, proszę!
Naruto. Ciekawe, czy mnie rozpozna? Pewnie nie.
Chłopak przysiadł obok mnie.
Zerkał co chwila, ale ja udawałam, że tego nie widzę. Po skończonym posiłku zapłaciłam i już zamierzałam odejść, gdy...
- Hej, zaczekaj! - zawołał blondyn.
Zatrzymałam się. Naruto spojrzał na mnie swoimi błękitnymi oczami.
- Sorki, że przeszkadzam, ale... Czy my się znamy? - zapytał
Popatrzyłam na niego wymownie.
- A powiedz mi, ile znasz osób z granatowymi włosami?
Myśłał przez chwilę, lecz w końcu wydusił:
- Ami, to ty?
Prychnęłam w odpowiedzi. Ależ on miał zapłon...
- A kto, jak nie ja?
Porwał mnie w objęcia i uścisnął z siłą imadła. Myśłałam, że pękną mi żebra pod wpływem jego siły.
- Kiedy wróciłaś? - zapytał, uśmiechając się.
- Jakąś godzinę temu. - odparłam
I tak potoczyła się nasza rozmowa. Okazało się że Naruto znów wyruszył na trening z Jiraiyą. I przez to chyba trochę zmądrzał, bynajmniej mnie się tak wydawało.
- Nie jesteś ciekawa, co u niego? - spytał nagle.
Spojrzałam na niego z ukosa.
- U kogo? - wiedziałam jednak, jaką osobę miał na myśli.
- No, u Kakashi'ego a u kogo? - powiedział
Chciałam zdusić ten problem w zarodku. Nie chciałam, by poruszał ten temat.
- Przestań, proszę cię... - jęknęłam - To, co było między mną a nim, nie ma żadnego znaczenia. To było dawno.
Zaczęłam wpatrywać się w ziemię.
- To, co do niego czułam... Kochałam go. Z mojej strony to była prawdziwa miłość, mimo tego, że miałam tylko szesnaście lat... Ale Kakashi mnie oszukał, rozumiesz? Bawił się moimi uczuciami do niego i bawił się mną... Nic do mnie nie czuł. Dlatego wyniosłam się z Konoha. By go nie spotykać.
Nastała chwila milczenia.
- Nie wiedziałem, że coś do niego czułaś... - powiedział cicho Naruto - Może popełniłaś błąd, wracając tutaj?
Pokręciłam przecząco głową.
- Nie. Tu jest mój dom. A poza tym mam już dość uciekania od wszystkiego. Powinnam stawić temu czoło, przecież nie jestem tchórzem. - odparłam. - Ale zapomniałam o jednym. Zostałam jouninem.
Chłopak zaczął się śmiać.
- To jesteś lepsza ode mnie! Ja wciąż jestem geninem, Ami.
Po jakimś czasie rozstaliśmy się na jednej z ulic wioski. Powlokłam się powoli do domu.
Gdy zobaczyłam, co z nim zrobili po śmierci rodziców, ogarnęła mnie furia.
Przede mną stał nie dom, lecz hotel. Jak oni mogli? A przecież Hokage mi obiecał, że nic z nim nie zrobi! No cholera!
Stałam tak, wściekła. Ludzie przechodzący obok mnie, patrzyli jak na nienormalną. Co się dziwić, w końcu wyglądałam tak, jakbym za chwilę miała roznieść w pył cały ten budynek.
Wtedy poczułam czyjąś ciepłą dłoń na ramieniu. Męską dłoń. Na dodatek znałam ten dotyk. Z jednej strony taki subtelny i miękki, zaś z drugiej twardy i silny.
- To nasz najlepszy hotel. - powiedział.
Na dźwięk jego pociągającego głosu, nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Nie mogłam się ruszyć. Po jakimś czasie znalazłam siłę, by się odwrócić.
Za mną stał nie kto inny jak Kakashi Hatake, mój były sensei i były chłopak. Nic a nic się nie zmienił. Nadal był nieziemsko przystojnym mężczyzną o siwych, bujnych włosach i przenikliwym spojrzeniu czarnych jak węgiel, oczu.
- Cześć, Ami. Kupę lat. - przywitał, uśmiechając się zawadiacko.
Nie wiadomo dlaczego, wkurzyłam się i uderzyłam go w szczękę.
- Nie dotykaj mnie! - wrzasnęłam.
Pomasował obolałe miejsce i... uśmiechnął się.
Znowu. Zaskoczył mnie. Bolało go, ale się uśmiechał.
Dyszałam ciężko ze złości.
- Nie denerwuj mnie. - ostrzegłam.
Roześmiał się. Bawiło go to, czy co?
- Czym? - zapytał miękko - Przecież jestem grzeczny...
Znów miałam ochotę go walnąć. Tym razem o wiele, wiele niżej.
- Wszystkim.
Po tych słowach odeszłam, nawet nie racząc go spojrzeniem.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To opowiadanie, one - shot, który niedawno wymyśliłam. Oczywiście to tylko fragment, ale i tak mam nadzieję, że się spodoba. A jeśli nie, to i tak go wstawię, zawsze robię po swojemu.
No, ale mimo wszystko liczę na pozytywną reakcję.

3 komentarze:

  1. Nie wiem jak inni, ale ja czekam na ciąg dalszy. Lubię żywiołowe bohaterki. Wtedy mogę pomarzyć, że nie jestem taka nieśmiała jak w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba przyznać że dość ciekawie się zapowiada.... czekam na dalszą część :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawy rozdział :)
    Trochę przy tym rozdziale zrobiło mi się ciepło :D
    Czekam na następny ;)

    Zapraszam na rozdział 2. :)

    http://in-world-of-darkness.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Reklama

CREATED BY
Mayako