1/25/2013

3. Konsekwencje. Zniszczona reputacja?



Musiałem jej to powiedzieć. W końcu to Hanare uratowała mnie przed śmiercią po ataku tego zasranego węża. Zerwałem się z łóżka i powiedziałem do siebie, patrząc się w ścianę:
- No muszę jej powiedzieć, do cholery! Po prostu muszę. Przecież z dzieciakami o tym nie pogadam.
Podrapałem się w głowę i zszedłem niemalże bezszelestnie po schodach. Hanare siedziała w salonie i czytała jedną z moich licznych książek. Stanąłem w progu i odchrząknąłem. Raptownie poderwała głowę, łapiąc się za serce.
- Rany, Kakashi! Nie strasz mnie tak. O mały włos nie dostałam zawału!
Nic nie mówiąc, usiadłem obok niej i patrzyłem się martwo w podłogę. Dopiero po chwili uznałem, że najwyższy czas się odezwać.
- Nie będę ukrywać tego, co się stało na tej imprezie... - powiedziałem cicho - Uderzyłem Ayame. Jestem śmieciem...
Nagle poczułem ciepło, rozchodzące się po całym ciele. Źródłem tego ciepła była Hanare, która przytuliła się do mnie i głąskała po ramieniu.
- O Boże... - szepnęła - Ale... ale jak? Dlaczego?
Westchnąłem.
- Byłem...
Chciałem powiedzieć "pijany", ale przeszkodziło mi głośne pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie z Hanare.
- Otwieraj te drzwi, gnoju! Wiem, że tam jesteś! - usłyszałem - Otwieraj, bo inaczej pójdę na policję!
Wstałem z kanapy i powlokłem się do drzwi. Otwarłem je i ojciec Ayame rzucił się na mnie z pięściami.
- Gdzie jest moja córka!? Co z nią zrobiłeś?
- Panie Teuchi, nie ma jej u mnie w domu. Proszę się uspokoić. - byłem tylko na pozór spokojny, bo zamiast duszy miałem tornado.
- Nie wróciła do domu, sukinsynie! - krzyknął, łapiąc mnie za koszulkę.
- Jak to, nie wróciła? - zaniepokoiło mnie to - Przecież sam widziałem na własne oczy, jak odchodzi.
Oderwałem dłonie mężczyzny. Musiałem użyć niezłej siły. Teuchi nie był taki słaby, gdy w grę wchodziła jego córka.
Kazałem Hanare zająć się ojcem dziewczyny, a sam pobiegłem, by jej poszukać. Przebiegłem prawie całą wioskę, ale jej nie znalazłem. W końcu zostało tylko jedno miejsce, gdzie mogła być. Ujrzałem Ayame na mostku, płaczącą i rzucającą strzępki chusteczek do rzeczki.
- Co za debil... A ja głupia się jeszcze w nim zakochałam... Zakochałam się...
Miałem wątpliwości, co do tego, żeby chciała mnie widzieć, tym bardziej po tym, co jej zrobiłem. Tym bardziej, że żywi, a może żywiła do mnie o wiele głębsze uczucie. Podszedłem do niej cicho.
- Ayame... - zacząłem - Przepraszam...
Odwróciła się gwałtownie. Wyraz jej twarzy z zrozpaczonego zmienił się na rozwścieczony. W tym momencie zauważyłem, że ma włosy w nieładzie i rozmazany makijaż.
- Co ty tu robisz, Hatake? - warknęła - Przecież mówiłam ci, że nie chcę cię znać i widzieć, czyż nie?
Zbliżyłem się do niej, a Ayame oparła się o zardzewiałą barierkę, która pękła pod jej ciężarem. Gdybym jej w tym momencie nie złapał, to wpadłaby do rzeki.
- Mam cię. - szepnąłem jej do ucha, przytulając ją do siebie.
Patrzyła na mnie z nienawiścią, szarpiąc się. Ująłem dziewczynę pod brodę i spojrzałem głęboko w oczy.
- Spokojnie, Ayame, spokojnie. Już nic ci nie grozi... - powiedziałem cicho.
Już nie patrzyła na mnie z nienawiścią, raczej z wdzięcznością.
Odeszliśmy na bok i usiedliśmy na ławce. Gdy nie patrzyła, położyłem swoją dłoń na jej. Zadrżała lekko.
- Wiem, że nie chcesz mnie widzieć, a co dopiero ze mną rozmawiać, ale Ayame, proszę cię, wysłuchaj mnie... - patrzyłem na swoje stopy - Nie musisz mi wybaczać, pragnę tylko, byś mnie wysłuchała... Nie chciałem tego zrobić...
Zacząłem przepraszać ją na kolanach.
- Nawet nie wiesz, jak tego żałuję... - szepnąłem, w gardle miałem olbrzymiej wielkości gulę.
Po tych słowach wstałem i spojrzałem w rozgwieżdżone niebo.
Stałem tak chyba z minutę, ale miałem wrażenie, że minęła godzina. I to wtedy poczułem czyjeś delikatne i drobne dłonie splecione na moim brzuchu.
- Kakashi... Już nic nie mów...
Odwróciłem się do niej. Patrzyła na mnie błyszczącymi od łez oczami. Znów zbierało się jej na płacz. Nie mogłem dopuścić do tego, by znów przeze mnie płakała.
- Ayame... 
- Pocałuj mnie, Kakashi. - przerwała mi.
Osłupiałem. Po tym wszystkim, co jej zrobiłem, chciała bym ją pocałował? Zwariowała!
- Jak tego nie zrobisz, to ja to zrobię. - powiedziała z błyskiem w oku, który był zupełnie inny niż ten przed chwilą.
Wspięła się na palce, ściągnęła mi delikatnym ruchem maskę i pocałowała delikatnie. Przyciągnąłem ją bliżej do siebie, oddając pocałunek. Cała "akcja" trwała z dwie minuty. 
- Wow... - powiedziałem
Uśmiechnęła się ciepło.
- Zabierzesz mnie do domu? - zapytała cicho
Przytaknąłem. Wziąłem ją na ręce i pognałem z nią do mojej samotni.

Ojciec dziewczyny stał przed domem, czekając na nas. Wkrótce nas zauważył.

- Ayame! Nic ci nie jest? - zawołał 
- Nie, tato. Wszystko w porządku. - odparła dziewczyna.
Postawiłem ją na ziemi, a ona mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
- Nic ci nie zrobił? - zapytał ponownie córkę.
- Nie, tato, nic mi nie zrobił. Przestań traktować mnie jak dziecko. - powiedziała - Ale muszę ci powiedzieć, że Kakashi jest cudowny...
Uśmiechnąłem się, patrząc za oddalającą się Ayame. Gdy zupełnie zniknęli mi z oczu, wszedłem do domu i poszedłem spać. Po raz pierwszy od dwóch dni wszystko było po mojej myśli. I oby tak dalej.


_________________

Tak, w końcu jest! Jest!!! Wiem, długo to trwało, ale w końcu jest!!! Rany, mam zaciesz. Może nie jest idealny, bo nikt nie pisze perfekcyjnie, ale moim zdaniem ujdzie, tylko wydaje mi się, że jest trochę zbyt ckliwy, ale nie miałam innego pomysłu. Wiem, że stać mnie na więcej, jak napisała moja przyjaciółka na moim drugim blogu, ale ostatnio mam wyłączony mózg, przez co nic mi nie wychodzi. Dlatego rozdział wyszedł taki, a nie inny. Trudno. 
Boże, po dwóch miesiącach rozdział... Masakra... Powinnam bardziej się przyłożyć do tego bloga, ale w poniedziałek znów szkoła, więc będzie ciężko. Jak rozdziały na tym blogu i na blogu o przygodach Rei, będą pojawiać się góra co miesiąc, to będę szczęśliwa. Więc, proszę was, błagam na kolanach, uzbrójcie się w cierpliwość i wycierpcie drodzy czytelnicy, moje spaczone pomysły na pisanie tych opowiadań. 
Arigato, gozaimasu.

4 komentarze:

  1. zajebisty blog podziwiam cie i twoja cierpliwośc do tego masz o de mnie ocene od 1 do 10 daje ci 100 hehe juz nie moge sie doczekac kolejnego zajebistego blogu <3
    pozdrawiam i Konnichiwa

    OdpowiedzUsuń
  2. Ayame i Kakashi... Hanare i Kakashi... Zdecydowanie wolę drugi paring. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie. Może dlatego, że wszystko tu opisane jest nam w pewnym stopniu bliskie, codzienne. Mimo tego chciałabym tu przeczytać o jakiejś misji np. w wykonaniu teamu 7 i Hanare, ale to już twoja sprawa i twoje opowiadanie. Weny życzę... Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znamy się ze szkoły , ale muszę ci przyznać że i tak to ci wychodzi że normalnie .... ech co będe gadać po prostu ci wyszedł fajnie
    Ps : jestem stałym czytelnikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. słodziuuuuutko. :3

    ~ Maya z http://ai-kakashixsakura.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Reklama

CREATED BY
Mayako